wtorek, 1 października 2013

sweet grapes 11



~~ Kai~~
            - Damski mundurek?  Serio? Ale po co? – Byłem zszokowany patrząc na białą koszulkę  z krótkim rękawem z  różową kieszonką po lewej stronie i do tego różowy krawat w kratkę a  do tego taka sama spódniczka. Spojrzałem na Aoia pytająco. A później zaśmiałem się.
            - Widzę że trzyma się ciebie poczucie humoru – Roześmiałem się bardziej.
           
- Wiesz… - Aoi ukucną przede mną, podniósł dłoń i patrząc w moje oczy założył pasmo moich włosów za ucho. Oddychałem szybko i niespokojnie. Jeszcze pomiędzy nami nie było takiej atmosfery.
           
- Moi znajomi myślą że jesteś dziewczyną. Nie chce wyprowadzać ich z tego więc proszę cię aniołku zrób to dla mnie i ubierz jutro mundurek. – Słuchałem jego słów jak zaczarowany. Właściwie nie wiedziałem o co mu chodzi patrzyłem tylko na jego usta z kolczykiem w wardze i zastanawiałem się jak to było by pocałować je. Potrząsnąłem głową by odpędzić od siebie te myśli.
           
- Zrób  to dla mnie aniołku – Kontynuował a ja pokiwałem głową. Nie miałem serca się nie zgodzić. Robił dla mnie tyle dobrego więc musiałem mu się jakoś odwdzięczyć.
           
- Ale jestem jeszcze na zwolnieniu więc jak mam niby wrócić ze szkoły? – Zadałem pytanie no bo  było by głupio gdybym cały dzień chodził po domu w spódnicy.
           
- Myślałem nad tym i pomyślałem że możesz iść na zakupy albo pójdziesz do kafejki i poszukasz dla siebie szkoły w moim mieście a jak będziesz szedł do domu przebierzesz się w mundurek co ty na to? – myślałem nad jego słowami.
           
- Chcesz bym mieszkał u ciebie w Mie? – Popatrzałem na niego zdziwiony. Cóż myślałem że będziemy mieszkać tu ale to nawet lepiej.
           
- Tak aniołku będziemy mieszkać tam. Mam tam zespół i pracę. – Powiedział a ja ucieszyłem się. Będę z dla od  tej bandy co mnie gnębi i od ojca. Same dobre plusy no ale będę daleko od Ryutaro. Właśnie może jutro przed szkołą pójdę do niego i urwiemy się razem. Chciałem z nim pogadać o tym co zrobił. Jeszcze nie wiem jak mi to przejdzie przez gardło ale musiałem. Aaaa może by tak spróbować być z chłopakiem? Ech gubię się we własnych myślach. Powiedzcie mi co mam zrobić?

 -Aniołku – poczułem na swoim kolanie ciepłą dłoń Aoia

Hym? – popatrzyłem na niego mało przytomnie. Tak zawsze było jak odpływałem
swoich myślach.

- Musisz być naprawdę pod wrażeniem.
           
- Hym? Co masz na myśli? – Popatrzałem na niego przechylając głowę w prawą stronę.
           
- Nazywam cię aniołkiem a ty się nie wkurzasz. Muszę ci znaleźć inną wkurzającą  ksywkę.
           
- Aaaaa – Złapałem poduszkę i rzuciłem w niego  a później zacząłem go okładać. Padł na podłogę i śmiał się a ja usiadłem mu na biodrach i dalej waliłem go poduszkę. Sam się śmiałem. Heh rzadko był czas taki wesoły jak teraz. W doskonałych humorach Aoi zadzwonił po pizzę i najedliśmy się do syta. Później myju i spać…

~~ Aoi~~
Wziąłem wolne z pracy tylko po to by zadowolić mojego gościa. Dzwonił że już jest w drodze a znając go będzie bardzo głodny więc od rana stałem za garami. Kai oczywiście zamiast mi pomóc – rozrabiał i śmiał mi się w oczy. Cóż nie ukrywam że jak też się śmiałem szczególnie jak dla zabawy całą dłonią ubabraną w mące klepnąłem go w tyłek. Na jego czarnych spodniach pojawił się elegancki odcisk mojej ręki. Kai popatrzał na mnie z mordem w oczach i złapał garść mąki i sypną mi ją perfidnie na włosy. Oooo nie ta zniewaga krwi wymaga. Udałem wkurzenie i złapałem wodę w plastikowej miarce.
           
-Ooo nie odważysz się…  - Uniosłem jedną brew i wylałem ciepłą wodę wprost na jego śliczne włoski.
           
- Zatłukę, zabije, zakopie, odkopie, ożywię i znów zabije i zakopie… - Mówił wyrazami wyraźnie wkurzony. Ja natomiast zaśmiałem się i przysunąłem go do siebie za biodra a nasze nosy zetknęły się ze sobą. Widziałem w oczach Kaia lekką dezorientację.
Uniosłem brew i popatrzałem na niego.

– I co teraz aniołku?  - Patrzałem w jego oczka. Od jego pięknych oczu oderwało mnie jego uderzenie i coś mokrego na głowie. Podniosłem swoją dłoń i dotknąłem miejsca w którym czułem mokre. Kai szybko zabrał rękę i zwiał śmiejąc się. przyłożyłem mokrą dłoń do nosa i powąchałem. Bleeee tak mogą śmierdzieć tylko pomidory.

- Kaaaaaaaaaaiiiiiii  - Wrzasnąłem i tylko usłyszałem jak drzwi od jego pokoju zamykają się z łomotem. Heh nie to że zostawił mnie z tym bałaganem samego to jeszcze muszę umyć ponownie głowę i ułożyć moje śliczne włoski. Chciałem iść do łazienki ale usłyszałem dzwonek. Kuźwa czyż by mój gość przyszedł szybciej niż się umawialiśmy? A co jeśli Kai jeszcze się nie przebrał? Westchnąłem i poszedłem tworzyć drzwi. Czułem że miałem pestki od pomidora we włosach. Ugh okropieństwo. Podszedłem do drzwi o otworzyłem je.

- Witaj stary – Mimo że był nie w porę ucieszyłem się na widok jego gęby i przybiłem z nim żółwika jak zawsze…



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 Tak!! doczekaliście się notki!! Napisałam ją dziś i wrzucam ją dziś.  Dziękuję wszystkim za komentowanie. Jesteście kochani:*

niedziela, 7 lipca 2013

Przeprosiny

emmm * wychyla głowę zza kanapy z cedzakiem na głowie i białymi skarpetkami na kiju*
Można wyjść?
Nie zabijecie mnie
Mam białą flagę więc bądźcie łagodni.
Wiem zaniedbałam was bardzo.
I bardzo was za to przepraszam .
Już dziś zaczynam siadać i pisać.
Mam nadzieje że wyjdzie coś lepszego niż ostatnia notka.
Będe się starała bo wiem jak to jest czekać na notkę którą się bardzo lubi.
Sama pewnie czytam wasze blogi.
Tak wiec zabieram się do pisania.
Nie wiem kiedy będzie nowa notka.
Nie chce wam robić nadziei bo i tak wiem, że mogę nie dotrzymać terminu.
Tak więc trzymajcie za mnie kciuki.
Życzę wam udanych i wesołych wakacji:*


czwartek, 30 maja 2013

sweet grapes 10



~~ Kai~~ Czas w szpitalu miną mi bardzo szybko i przyjemnie. To dzięki Aoiemu i Ryutaro. Odwiedzali mnie co dziennie i nie pozwalali mi się nudzić i myśleć  o tym co było złe. Dziś mijają dwa tygodnie odkąd zostałem wypisany ze szpitala. Aoi załatwił sprawy tak ,że nie trafiłem do domu  ojca ale do niego. Pozwolił nawet przyjść Ryutaro odwiedzać mnie i przynosić lekcje. Przychodzi do mnie co dziennie po szkole i pomaga mi. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. Aoi też zasłużył sobie na moją wdzięczność. W pracy spędza prawie cały dzień by opłacić rachunki wiec ja w zamian gotowałem mu kolacje. Cieszyłem się jak on ją wsuwał z apetytem. Siedziałem z Ryutaro nad lekcjami i jak wszedł Aoi z paczką już nie w głowie było obliczanie kiedy pociąg A i pociąg B spotkają się i ile pasażerowie mieli czasu na przesiadkę. Jak nie zdążą niech czekają na kolejny.
           
- Hej Ryutaro, siemka Kai – Przywitał się z nami a my odpowiedzieliśmy mu
           
- Cześć! – chórem.
           
- Co tam u was dzieciaki?
           
- Próbuję Kaia czegoś nauczyć ale tępy kołek nic nie łapie…
           
- Że co? Ja tępy kołek? Sam jesteś kołek kołku!- Złapałem poduszkę i walnąłem go w tył głowy a on  uderzył głową o stolik. Razem z Aoim zaczęliśmy się śmiać  a Ryutaro popatrzał na nas z pod byka i ze złością. Naprawdę miał mord w oczach.
           
- Yutaka masz trzy sekundy i zaczynam mordować z zimną krwią- Powiedział udawanym zimnym tonem. Wiedząc, że z nim nie ma żartów szybko poderwałem się by schować się za Aoia. Udało mi się to i byłem bezpieczny za szerokimi barkami mojego księcia na białym koniu. Co prawda konia nie miał ale posiadał rower i on był biały więc liczy się. 
                                                                                                                                                       
- Yutaka wychodź i tak wiem, że tam jesteś. – Zagroził mi i słyszałem jak trzepie poduszkę by dobrze i za pewne mocno walnąć mnie w głowę.
           
-Abonent czasowo nie dostępny. Proszę spróbować później – Udawałem głos z automatycznej sekretarki w fonie ale on nie był głupi. Nie dał się na to nabrać i gdy tylko wychyliłem swoją piękną główkę zza ramienia Aoia od razu dostałem w głowę. Na szczęście uderzył mnie lekko ale i tak uderzyłem nosem o ramię Yuu.
           
- Brutalu to bolało.. – Ryutaro zaśmiał i usiadł grzecznie na kanapie a ja poczułem jak Yuu obejmuje mnie dłonią w pasie i przyciąga delikatnie do siebie .
           
-Bardzo boli?- Zapytał z troską a ja kiwnąłem głową i zrobiłem minkę jak bym miał się rozpłakać. Tak naprawdę nie bolało aż tak mocno ale lubiłem jak Aoi jest bliski. Przyzwyczaiłem się już do niego i jego bliskości. Uśmiechnąłem się bo Aoi pocałował mnie w nos. A później walnąłem go w ramię bo nie powinien robić takich rzeczy przy Ryutaro. Aoi zaśmiał się bo pewnie nie uderzyłem go zbyt mocno a ja w tym czasie usiadłem na kanapie obok Ryutaro a on objął mnie ramieniem. Widziałem jak kontem oka patrzy się na Aoia i uśmiecha się zwycięsko a mi wydawało się, że Aoi  prychną. O co im chodzi?
-Przepraszam nie chciałem tak mocno. –  Nie zdążyłem odpowiedzieć bo Ryutaro zetkną moje usta z jego ustami i szczerze mówiąc zatkało mnie to. Siedziałem i wpatrywałem się w otwarty zeszyt.  Rozumiem Aoia on był dla mnie jak starszy brat ale Ryutaro?
            - Kai wszystko ok.? – Zauważył moją zmianę Aoi.
            - Zbladłeś. Coś cię boli? - Kontynuował
- Nie ale przepraszam was, pójdę do pokoju, ta nauka jest bardzo wyczerpująca.- Zostawiając zeszyty i ich uciekłem szybko do pokoju zamykając się w nim od środka. Jakoś dziwnie zareagowałem na to wszystko. Przecież ja wolę dziewczyny. Nie chłopaków ale pocałunek Ryutaro podobał mi się. Miałem takie dziwne motylki w brzuchu i zrobiło mi się bardzo ciepło. Nie ukrywam, że chciałem pogłębić i przedłużyć pocałunek. Takiej kumulacji uczuć nie miałem przy żadnej dziewczynie.  Jak laska mnie całuje w usta to jest ok ale jak to robi kumpel to co to znaczy? Nie potrafiłem sobie odpowiedzieć na to pytanie. Leżąc na łóżku sam nie wiem kiedy zasnąłem {…}

Obudziło mnie delikatne pukanie do moich drzwi. Usiadłem na łóżku i rozejrzałem się po pokoju. Za oknem było już ciemno. Przetarłem piekące oczka i ponownie usłyszałem pukanie. Mogli by mi dać dziś spokój nooo. Poczłapałem do drzwi i otworzyłem je. Za nimi stał Aoi z tacą jedzenia.
           
-Przyniosłem ci kolację. -Postawił tace na stoliku obok łóżka a ja władowałem się z powrotem na łóżko. Zaspany byłem strasznie. Poczułem dłoń na swoim czole.

-Nie masz gorączki. Źle się czujesz? Brzucho cię boli? – Pytał mnie z troską w głosie

- Nie.. tylko spać mi się chce.

- No dobrze. To zjedz i idź spać – Uśmiechną się do mnie a ja naturalnie odwzajemniłem uśmiech a po sekundzie ziewnąłem.

- Zjedz i śpij aniołku – Aoi szepnął i okrył mnie kocem, usiadłem i chwyciłem kanapkę z talerza, a na Aoia popatrzałem z pod byka.

- Nie jestem aniołkiem- Powiedziałem biorąc gryza kanapki  

-Owszem moim jesteś – Zaśmiał się i poczochrał mnie po włosach.

- Nooo weź. Jestem już dorosły… - Poprawiłem dłonią i tak już roztrzepane włosy

- Oj i to jak bardzo – Uśmiechnąłem się. Po zjedzeniu kanapki położyłem się. Jakoś na więcej nie miałem ochoty. Ułożyłem się w ulubionej pozycji na boku i ziewnąłem.




~~Aoi~~
            Okryłem go kocem a po chwili gdy upewniłem się że Kai zasnął pocałowałem go w skroń. W tym momencie naprawdę wyglądał jak anioł. Wyszedłem z jego pokoju zostawiając je uchylone. Kai nie mógł spać gdy miał całkowitą ciemność w pokoju. Mi to było nawet na rękę bo przechodząc z swojego pokoju do kibla widziałem jak śpi. Usiadłem na kanapie i położyłem nogi na stoliku. Ech w końcu chwila na odpoczynek. Popatrzałem na telewizor i przeskakiwałem po beznadziejnych reklamach. Na żadnym kanale nie ma czegoś fajnego. Nie wspomnę już pornosach. Ech ciężki los geja w małym mieście. Wyłączyłem TV i popatrzałem na stolik w celu jakiegoś zajęcia, mój wzrok padł na prezent dla Kaia. Miałem mu go dać dziś ale był ten Ryutaro i nie dałem. Chłopak coraz bardziej mnie denerwuje. I ten pocałunek który dał Kaiowi. Wkurwił mnie wtedy okropnie. Miałem ochotę wstać i przyjebać my w pysk. Na szczęście powstrzymałem się. Tanabe zachował się jakoś dziwnie. Sam nie wiem. W każdym razie postanowiłem się wstrzymać z prezentem dla niego. Dam mu go jutro.

Rano wstałem, zrobiłem śniadanie Mieliśmy taki zwyczaj że rano jak wstawałem i jadłem śniadanie Kai wstawał i jadł je ze mną a później miał wolne, ajczęściej po prostu kładł się dalej spać a ja szedłem do pracy. Nawet nie wiecie jak bardzo się poznaje ludzi przez taki niewielki kawałek czasu bo zaledwie 2 tygodnie. Kai uwielbiał lody czekoladowe i siedzenie na balkonie w słomkowym kapeluszu. Skubany namówił mnie nawet by kupić kwiatki i zioła więc teraz ma zajęcie bo hoduje je na balkonie. Mój mały słodki ogrodnik. Uśmiechnąłem się sam do siebie  a w tym czasie w moich spodniach zaczął dzwonić telefon. Bez patrzenia na wyświetlacz odebrałem.

- hej stary. Przypominam że jutro przyjeżdżam do ciebie w odwiedziny. Dzwonie byś nie zapomniał. – Taaaak jak mógł bym zapomnieć że przyjedzie. Oparłem się o blat w kuchni i wyjrzałem przez brudne okno. Usłyszałem jak drzwi do pokoju Kaia otwierają się i jak stąpa bosymi stopami po panelach, Stałem do niego plecami więc słyszałem jak usiadł na stołku.

- Dzień dobry – Przywitał się ze mną a ja z uśmiechem odwróciłem się do niego.

- Jej aniołku.- Puściłem oczko a on oparł policzek na dłoni i miał zamknięte oczka. Zaśmiałem się . Nie wkurzył się nawet jak nazwałem go aniołkiem a zawsze go to wkurzało musiał być porządnie zmęczony.

- Żle spałeś? – Zapytałem go i pogłaskałem go po włosach.

- Yhy – Mrukną i popatrzał na mnie zaspanymi oczkami.

- Yuu mogę o coś zapytać?

- No pewnie. Pytaj o co chcesz. –Spuścił głowę i patrzył się na czysty blat.

- nooo boooo wiesz, widziałeś wczoraj pocałował mnie  Ryutaro to było takie. Wiesz trochę dziwne. Czy takie coś jest normalne? – Kai popatrzał na mnie. Czekał na szczerą odpowiedź a ja zamierzałem mu jej udzielić.

- Jeśli ci się podobało to znaczy że było normalne. – Odpowiedziałem siadając na stołku naprzeciwko niego.

- No.. nie za bardzo. Wiesz jak ty mnie całujesz w nos albo czochrasz mnie po włosach to jest miłe. Ale on jest tylko kolegą i nie chce go stracić jako kolegi.  –Ucieszyła mnie jego odpowiedź a najbardziej to jak sprawiają mu moje pieszczoty. Podałem mu  talerz z kanapkami z kakaem.

- Jest miły, fajny i sympatyczny ale nie powinien mnie całować. – Powiedział sięgając po kanapkę z nutellą.

- Więc powiedz mu to. A jeśli zrobi tak jeszcze raz to ja z nim pogadam- powiedziałem siorbiąc moją kawę.

- Nie. Sam mu to powiem. Prosto w oczy. – Popił kanapkę kakaem.

- No dobrze. Będę trzymał za ciebie kciuku. Aaaa posłuchaj Tanabe. Już czujesz się dobrze wiec najwyższa pora byś wrócił do szkoły nie sądzisz? – Popatrzałem na niego poważnie a on jak by ze strachem w oczach.

- Nie.. to jeszcze nie pora, uwierz mi jeszcze nie doszedłem do siebie. – powiedział odkładając talerz z kanapkami.

- Ale za 2 tygodnie masz egzaminy. Musisz się uczyć.

- Nic nie muszę! Nie chce tam chodzić jasne? Mam gdzieś tą szkołę i tak ona mi nic nie przyniesie! Najlepiej będzie jak rzucę ją i pójdę od razu do pracy! – O mało co nie spadłem ze stołka. Nie spodziewałem się że mój aniołek tak wybuchnie.

-Tanabe ale nauka jest dla ciebie ważna. – Próbowałem go jakoś do tego namówić.

- Gadasz jak moja matka!! Sam nie masz skończonej szkoły wiec nie pouczaj mnie!! – Wstał gwałtownie i poszedł do pokoju. Słyszałem jak trzasną drzwiami i zamkną je na klucz od środka. Chciałem zawołać za nim czy jakoś zareagować ale mam spóźniony zapłon i tylko siedziałem wpatrzony w krzesło przed sobą. Po chwili szybko zebrałem się do pracy i wyszedłem myśląc o zachowaniu Kaia i o tym jak dać mu prezent. W tej chwili był dobrze ukryty.

~~ Kai~~
Leżałem na łóżku i gapiłem się w sufit. Naszła mnie wielka ochota by powalić w bębny i wyładować się. Co mu strzeliło do głowy z tą szkołą? Dobrze jest tak jak jest teraz czyli uczy mnie Ryutaro a na zaliczenia mogę chodzić do szkoły. Nie chce tam wracać z powodu tych gnębiących mnie chłopaków. Nienawidzę ich, ani szkoły. Nienawidzę Ryutaro i w tym momencie  Aoia.  Rozkazywał mi a sam nie skończył szkoły. Przykryłem się cały kocem i tym sposobem zasnąłem.
Obudziło mnie przekręcanie zamka w drzwiach co oznaczało, że Aoi już wrócił. Leżałem pod kocem i myślałem. Może nie powinienem się tak na niego drzeć o tamto. Chyba chce dla mnie dobrze. No ale ja nie chce iść do tamtej szkoły. Może Aoś zgodzi się bym poszedł do innej? To było by super bo może zgodził by się na szkołę muzyczną. Jeśli tak to był by  najwspanialszą osobą na świecie.. Jest kochany ale kochany jak starszy brat. Uśmiechnąłem się do swoich myśli i wstałem szybko z łóżeczka by powitać Aoia.

~~ Aoi~~
Wróciłem właśnie zmęczony z pracy. ten dzień na prawdę dał mi w kość. Dziś robiliśmy remanent. Trzeba było wszystko posprawdzać, przeliczyć i przenosić. Żadnej przerwy. 10 godzin bez siku i jedzenia. Ale jakoś nie zwracałem na to uwagi. Bo całą swoją uwagę skupiałem na tym co zrobić by aniołek nie był na mnie zły. Cóż nie czuję się winny bo chce by skończył szkołę i nie harował za marne grosze jak ja.  Usiadłem na kanapie i wyciągnąłem się w końcu chwila odpoczynku. Zamknąłem oczy dając i im troszkę odpoczynki. Nie na długo pocieszyłem się odpoczynkiem bo poczułem że obok mnie na kanapie ktoś siada. Domyśliłem się że to aniołek. Pomyślałem, że nie szkodzi się zabawić i poudawać że śpie. Poczułem na sobie wzrok Kaia a później usłyszałem jego jęknięcie. Już myślałem, że on odejdzie ale nie. Ręke miałem położoną na oparciu kanapy a on przytulił się do mnie. Jego głowa wylądowała na moim ramieniu prawa ręka spoczęła obok jego głowy a lewą miał przy swoim brzuchu. Nogi położył na moich udach. Zdziwiła mnie ta jego pewność siebie szczególnie po tym co stało się dziś rano. Poczułem że Kai odsłonił moje ucho z czarnych pasm włosów  i zaczął się bawić moim malutkim kolczykiem.
           
- Aoi przepraszam. Rano nie potrzebnie się zdenerwowałem. Nie lubię chodzić do szkoły i szczerze myślałem, że już tam nie wrócę. Mogę się uczyć tak jak do tej pory i chodzić na egzaminy. No chyba że zgodzisz się mnie przepisać do innej szkoły Na przykład muzycznej. Było by fajnie bo mógł bym grać na perkusji za którą tęsknie.- Kai szeptał mi do ucha i chuchną mi kilka razy w nie a ja z ledwością powstrzymałem podniecające dreszcze>
           
- Jesteś dla mnie jak brat i kocham cię – Kontynuował a moje serce od razu przyśpieszyło. Mój aniołek mnie kocha! W końcu ktoś kto będzie odwzajemniał moją miłość!
           
- Jak brata cię kocham. Dziękuję – Poczułem jak całuje mnie w policzek a moje serce zwolniło rytm. Kocha mnie jak brata? Tylko? Ale to dopiero początek Mimo ukłucia w sercu nie poddam się i aniołek  będzie mój a nie tego pajaca Ryutaro. Wziąłem jeden gwałtowny ruch i Kai siedział już pośladkami na moich udach a ja przytulałem go. Kai pisną zaskoczony i objął mnie za szyję. Uśmiechnąłem się do niego
           
-Ja ciebie też kocham jak brata Aniołku.- Pocałowałem go w policzek i zaśmiałem się jak z udawanym obrzydzeniem starł ślad po pocałunku.
           
- Nie jestem aniołek Aoi. – Lekko się zdenerwował a ja to w nim właśnie uwielbiałem. Wyglądał wtedy uroczo.
           
-No nie jesteś. Słuchaj Kai chciałem z tobą poważnie porozmawiać- Zsadziłem go z moich kolan i posadziłem na kanapie, Ukucnąłem przed nim a dłonie położyłem na jego kolanach. On popatrzał ma mnie.
           
- Jeśli chodzi o szkołę to ja naprawdę wolę nową niż chodzić do starej. – Pokręciłem głową bo nie o to mi chodziło.
           
- Porozmawiamy o tym później a teraz ech. Wiesz mój kumpel chce jutro do nas przyjechać…
           
- To super. W końcu poznam kogoś z twoich znajomych – Podskoczył na kanapie .
           
- Tak za pewne. Ale wiesz… Oni ubzdurali sobie że ja mieszkam z dziewczyną więc pomyślałem sobie że – W tym momencie podszedłem do szafy i z pod niej wyciągnąłem pudło które miało być prezentem dla Kaia. Popatrzałem na niego a on już wyciągał ręce po wesoło opakowaną paczkę.
           
- Proszę to dla Ciebie – Podałem mu prezent a on od razu rozpakował go i popatrzał na mnie zdziwiony
           
- Ale to jest…
                                                     





Koniec na dziś. Uffff Wiecie doszłam do wniosku że w dialogach nie jestem najlepsza a teraz korzystając ze słonka ide na rower.  
Buziaczki dal was kochani. PS. Notkę znów dedykuję Kasi:*

piątek, 3 maja 2013

RiR - Rysunek

Tak więc wasza cierpliwość została nagrodzona notką waszej ukochanej parze Reiuki <---- chyba tak to się pisze jak nie to poprawcie mnie.

Dziękuję wam kochani za waszą obecność i głosowanie w ankiecie.

Kiedy będzie Sweet Grapes nie wiem. Nie chce wam nic obiecać bo cóż prawda jest taka, że i tak terminu nie dotrzymam, ale notka pojawi się na pewno w tym miesiącu.

Jesteście kochani. ściskam was wszystkich razem i każdego osobno.

A teraz już nie przeciągam i zapraszam do komentowania:*



Notka z dedykacją dla Kasi Sadowskiej za pomoc :*
~~ Ruki~~
            Aoi ze swoją dziewczyną( to ma związek z opowiadaniem Sweet Grapes  dop. Aut.) wrócili kilka dni temu do miasta, więc  po prawie 3 miesiącach zaczynamy próbę. Boję się na nią iść. Od chwili gdy Akira wyszedł z mojego mieszkania nie miałem z nim żadnego kontaktu. To już będzie półtora miesiąca. Próbowałem dzwonić kilka razy ale odrzucał połączenie. Bolało mnie to i to bardzo.  Przez ból przestałem normalnie funkcjonować. Zamknąłem się w domu,  wychodziłem tylko na zakupy i wracałem szybko do domu. Wszystko mnie dołowało i nie miałem na nic ochoty. Zaniedbałem się, bo prawda jest taka że nie mam dla kogo być przystojny. Popatrzyłem  w lustro przed którym stałem. Miałem odrosty  i poniszczone włosy, skórę ziemistą, wory pod oczami i co najmniej miesięczny zarost. Przeczesałem dłonią ciemne kosmyki i popatrzałem na zegarek. Do próby jeszcze 4 godziny. Tak kochani jest 5 rano. Wyciągnąłem z szafki za lustrem nożyczki i blond farbę. Czas się wziąć za siebie. Najpierw nałożyłem farbę i odczekałem pół godziny przy okazji goląc się i malując paznokcie. Uf  jak dobrze, że istnieją lakiery które w 5 minut wysychają. Po spłukaniu farby i  wysuszeniu włosów zacząłem obcinać swoje długie do ramion włosy.  Ciemne kosmyki lądowały na jasnych  płytkach następnie umodelowałem je i popatrzyłem z zadowoleniem w lustro. Wyszło całkiem, całkiem. Do próby o której powiadomił mnie Uru chodź to Reita jest menadżerem została jeszcze godzina. { Kaia jeszcze nie było w zespole. Aut}. Wyszedłem z łazienki ubrałem na siebie białą koszulę z długim rękawem i napisem „It’s Only Rock’n Roll”, czarne spodnie  i białe glany dwudziestki. Nie wiem dlaczego ale chciałem powalić Reitę na kolana, by żałował,  że mnie zostawił. I słowo wam daję, że tak się stanie. Zapakowałem w kieszenie portfel, klucze i chwyciłem czarną kurtkę z wieszaka narzucając ją na siebie. Ostatni raz spojrzałem w lustro wiszące w holu i wyglądałem tak http://i37.tinypic.com/2mpdci0.jpg i wyszedłem. Przede mną ponad pół godziny spacerku.

             Dotarłem do studia w dość podym humorze. Ten świat mnie normalnie dobija. 10-latki proszące mnie o fajki i popijające to piwem. Nasz świat spada na psy a my nic z tym nie robimy. Normalnie załamka. Wjechałem windą na piętro na którym znajdowała się sala do prób i weszłam dziarskim krokiem. Jakie było moje zdziwienie gdy w sali nikogo nie był. Popatrzałem na swój zegarek na ręku i było 15 po 9 a próba była na 9. Nie mając nic lepszego do roboty usiadłem na kanapie,  chwyciłem gitarę Uru i zaczęłam na niej cicho grać wczuwając się w smutną melodię którą właśnie wymyśliłem. W domu, w komodzie spoczywa tak ze 20 gotowych smutnych tekstów o niespełnionej miłości które aż prosiły się o wyciągnięcie ich, dodanie do nich melodii i pokazaniu światu. No ale tak się za pewne nie stanie, jak powiedział Uru „ Mamy już dość płaczliwych piosenek”. Kontemplując tak nad swoimi nie odkrytymi tekstami nie zauważyłem jak do sali ktoś wszedł i położył dłoń na moim ramieniu. Drgnąłem wyrwany ze swoich myśli i popatrzałem na niego.

            - Emmm przepraszam ale kim jesteś i co tu robisz? - Popatrzałem na niego zdziwiony. Czyż bym aż tak się zmienił, że mnie nie po znał? No ok, wcześniej miałem ciemne włosy i ubierałem się na czarno no ale żeby aż tak? Odegram się na nim właśnie w tej chwili. Chrząknąłem by zmienić ciutkę swój głos
           
            - A siemka. Jestem zastępstwem za wokalistę. – Popatrzałem na Akirę a jego wyraz twarz zmienił się z zaskoczonego na zdenerwowanego. Czyżby tym że „mnie” tu nie ma?
           
            - Naprawdę? Coś mu się stało? – Zapytał kładąc dłonie na moich ramionach, schylając się i patrząc mi w oczy.  Chciałem mu odpowiedzieć „ tak ku*wa umiera przez złamane serce a ciebie dopiero teraz to zainteresowało!?” Ugryzłem się w język, odwróciłem twarzy by nie patrząc mu w oczy. Mógł by mnie w ten sposób poznać.

            - Tak, powiedział że nie jest wstanie przez jakiś czas śpiewać. – Powiedziałem wymyślając coś na szybkiego. Reita w tym momencie zrobił coś co mnie zdziwiło. Podszedł do okna i oparł czoło na chłodnym szkle.

            - Ruki to twardy zawodnik. Wiem że sobie z tym poradzi. Tak będzie lepiej. – Powiedział to pewnym głosem ale tak jak by z nutką smutku. Przekrzywiłem głowę i popatrzałem na niego.
           
            - O co ci chodzi? – Nie mogłem wyjść z roli. Reita usiadł na kanapie i popatrzał na biały sufit.

            - O nic. Powiedz mi. Jesteś z Takanorim blisko? – I co ja biedny mam powiedzieć? W tym momencie w głowie zaświtał mi pomysł.

            - Pewnie Taka-chan jest dla mnie najwspanialszą osobą pod słońcem. Chodź wiem, że on kocha kogoś innego to mam jeszcze nadzieje, że może kiedyś zauważy, że nie jest dla mnie tylko przyjacielem ale i kimś więcej. – Reita popatrzał na mnie zdziwiony.

            - Podoba ci się Ruki?

            - Tak – Powiedziałem i zarumieniłem się delikatnie. Byłem zajebistym aktorem i potrafiłem owinąć dookoła siebie prawie każdego. Właśnie prawie bo taki zatwardziały kołek jak Akira nie należał do tych osób. Usłyszałem westchnięcie ze strony Reity.
           
            -To dbaj o niego. Wiesz on udaje twardego ale w środku jest delikatny i wrażliwy. Na śniadanie lubi naleśniki z serem a na myśl o jajkach na miękko bierze go na wymioty. Uwielbia psy i jest wrażliwy na to, że komuś dzieje się krzywda. Nie powiedział bym o nim tego na pierwszy rzut oka. On robi z siebie narcyza  i chce by zawsze wszystko było po jego myśli. Wiesz gdy jest jakaś niekomfortowa sytuacja najlepiej uciekł by i schował się pod swój ulubiony czarny koc w białe gwiazdki. – Akira mówił to wszystko z zamkniętymi oczami i lekkim uśmiechem na twarzy. O dziwo to wszystko co mówił było prawdą. Wie o mnie całkiem dużo.

            - Jej całkiem dużo o nim wiesz. -  Moje serce wypełniło ciepło i miałem wielką ochotę usiąść mu na kolana i pocałować te jego spierzchnięte usta po których od czasu do czasu przejechał jego zwinny różowy języczek. Stłumiłem w sobie jęknięcie.
           
            - Tak to prawda. – Uśmiechną się do mnie kącikiem ust i zaczął obracać i pocierać sygnet na kciuku. Ten sygnet to był prezent ode mnie. Dałem mu go na urodziny. Pamiętam to jak dziś. Na końcówkę Maja było dość chłodno i padał deszcz. Wiedziałem, że Reita  nie lubi takiej pogody i nie ruszy się nigdzie z domu chodź by to miała być sprawa życia lub śmierci. Chłopaki byli zajęci swoimi sprawami a ja pół dnia zmarnowałem na pieczenie torciku dla niego. Miałem iść do niego już koło 17 ale chciałem jeszcze po drodze  kupić dla niego jakiś prezent. Przeszedłem 2 razy centrum handlowe i nic nie znalazłem. Szedłem zrezygnowany w stronę jego mieszkania  jakieś 500  metrów przed jego wejściem stał starszy pan ze swoim kramikiem. Na chodniku na jakimś kocu miał porozkładane różne bibeloty i złota. W oko wpadły mi 2 bliźniacze sygnety. Kupiłem je i jeden podarowałem mu a drugi schowałem. Chciałem go nosić jak będziemy parą ale na razie noszę go tylko w domu jak zasypiam z myślą, że on też ma sygnet na palcu i myśli o mnie tak ja o nim. Ktoś znów przerwał moje wspomnienia i znów było to Akira. Popatrzałem na niego pytająco bo patrzał na mnie wyczekująco.
           
            - Przepraszam, zamyśliłem się. pytałeś o coś?
           
            - Tak. Jak ty masz właściwie na imię? – Zapytał mnie a ja zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu jakiegoś sensownego imienia dla siebie.

            - Toooo shi ya… tak właśnie Toshiya. – uśmiechnąłem się delikatnie do siebie i swoją genialną zajebistą główkę i jej łączenie nie związanych ze sobą liter.
           
            -Aha Toshiya.  Więc witamy tym czasowo w zespole i mam nadzieje ze Ruki szybko wróci. Tak w ogóle co mu jest?
           
            - Eto – Podrapałem się po włosach – Zaziębił się i gardło odmawia mu posłuszeństwa. Wiesz posługujemy się ze sobą esemesami. – Reita popatrzał na mnie badawczo jak by szukał kłamstwa w mojej twarzy. Już miałem się złamać ale uratował mnie jego telefon który zaczął dzwonić.
           
            - Przepraszam na moment. – Ukłonił się i wyszedł z sali prób a ja popatrzałem w okno. I zamyśliłem się o sam nie wiem czym. Po chwili Reita wrócił
           
            - Toshiya przykro mi ale dziś próby nie będzie, Gitarzyści się nie zjawią się, Rukiego też nie będzie więc nie ma sensu tu siedzieć. Ja mam coś ważnego do załatwienia wiec na mnie już pora. Powiedz Takanoriemu, że próby zaczynają się od przyszłego tygodnia. – Nim zdążyłem odpowiedzieć on po prostu złapał  bluzę i wyszedł. Ja nie chcąc dłużej siedzieć też zmyłem się na zakupy. Potrzebowałem kilu nowych ciuchów…

~~Reita~~

            Wracając z próby przez park myślałem o nim.  Wiadomość że  jest chory wstrząsnęła mną bo on nigdy nie chorował bo pilnowałem by brał witaminy. Widocznie zaniedbał to i się pochorował. Miałem ogromną ochotę by iść do niego i zaopiekować się nim. Przytulić i pocałować w jego rozgrzane od gorączki spowodowanej chorobą albo podnieceniem na mój widok usteczka. Przypomniałem jak ostano Ruki był chory. Miał takie kawaii rumieńce na policzkach i błyszczące oczęta. Ech Ruki widzisz co ty ze mną zrobiłeś? Kopnąłem kamyk leżący na ścieżce i zobaczyłem tego kumpla Rukiego – Toshiyę. Widać że bardzo mu zależy na byciu z nim więc niech będą razem. A ja będę pilnował by on nie skrzywdził Rukiego bo inaczej zabiję go przez depilację całego ciała woskiem. Popatrzałem na Toshiye szedł obok siatki ogradzającej czyjąś posiadłość od chodnika i przesuwał po niej patykiem tworząc charakterystyczny dźwięk. Chłopak wyglądał na zamyślonego a ja nie zamierzałem mu w tym przeszkadzać. Więc tylko patrzałem na niego. Dla bezpieczeństwa schowałem się za drzewem by móc bezkarnie go obserwować. Toshi zatrzymał się, upuścił patyk i oparł się o siatkę. Podniósł głowę do góry i popatrzał w niebo. Czyżby szukał tam czegoś? Albo czekał na kogoś? Z odległości w której stałem było widać jak porusza ustami ale nie dobiegał do mnie żaden dźwięk. Jeszcze jedno co dostrzegłem że przeciera oczy rękawem  a później  podnosi patyk i idzie dalej ze spuszczoną głową. Czyżby on płakał? Ciekawe co się stało, że coś doprowadziło takiego fajnego i uroczego chłopaka do łez. Tak pierwsze co dostrzegłem po wejściu do sali to jego blond włoski i delikatna twarz, dłonie i kruche chude ciałko. Chłopak znikną mi z pola widzenia  więc mogłem spokojnie wyjść z mojej kryjówki i iść bezpiecznie do domu. Po drodze zrobiłem sobie zakupy i po tym jak z pełnym żołądkiem położyłem się na kanapie, chwyciłem szkicownik i węgielek. Zamykając oczy zacząłem szkicować. Gdy otworzyłem oczy popatrzałem ze zdziwieniem na rysunek. http://i42.tinypic.com/2v2jiu8.jpg
Dziwne to miał być Ruki a nie  Toshiya, ech no trudno.  Wyrwałem kartkę i pogniotłem w kulkę i wywaliłem do kosza. Usiadłem i popatrzałem na telefon leżący sobie grzecznie na stoliku. Miałem ogromną ochotę by zadzwonić do Rukiego. Postanowiłem zaryzykować i zadzwonić do niego. Znalazłem numer w kontaktach i nacisnąłem zieloną słuchawkę, Telefon przyłożyłem do ucha i czekałem. Jeden pip drugi pip i kolejne dwa pipy a później włączyła się automatyczna sekretarka i w kilka sekund się rozłączyłem. Odłożyłem telefon na stolik i przeczesałem włosy dłońmi.  Co ty idioto wyobrażałeś sobie ze od razu odbierze połączenie? Po tym co mu zrobiłeś cud że jeszcze nie odszedł z zespołu ze względu na ciebie. Sprzedałem sobie mentalnego kopa a później wypiłem 2 piwa i przygnębiony poszedłem spać.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Głosować!!

Kochani głosujcie w ankiecie bo jest bardzo ważna dala mnie. Kolejny rozdział R&R już się powoli piszę. Więc proszę was bardzo ładnie o głosowanie w ankiecie. 
Do zobaczenia :*

poniedziałek, 11 marca 2013

The Versatile Blogger

Zostałam, nominowana, a raczej zostałyśmy:D Przez Nao & Ryu i 

Zasady:
-podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu,
-pokazać nagrodę "Versatile Blogger Award" u siebie na blogu,
-ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
-nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują,
-poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.
Tak wiec 
  • Uwielbiam Yaoi a oprócz tego twincest czyli miłość pomiędzy chłopakami bliźniakami chodzi mi o Billa i Toma z Tokio Hotel.
  • Lubię Tokio Hotel
  • Numer bucika - 36
  • Zobaczyć Gazetto na żywo. 
  • Śpię z misiem
  • Bardzo szybko ufam ludziom i przywiązuję się do nich. 
  •  uwielbiam serial Szpital Three Rivers a kiedyś lubiłam Sagę Zmierzch i Harrego Pottera:)


 I to tyle o mnie. A teraz blogi które za spamuje :D


  1. http://ai-sakura-kobashi.blogspot.com/
  2. http://funfuction-j-rock-yaoi.blogspot.com/
  3. http://yaoi-fantasies.blogspot.com/
  4. http://thegazetteyaoilovestory.blogspot.com/
  5. http://sora-namida-iro.blogspot.com/
  6. http://swiatomitsu.blogspot.com/
  7. http://fucking-gays.blogspot.com
  8. http://miara-milosci-jest-milosc-bez-miary.blogspot.com
  9. http://yaoi-stories-everywhere.blogspot.com
  10. http://hanashi-no-rokku.blogspot.com/
  11. http://www.twincest-bill-i-tom.blogspot.com/
  12. http://yaoisaveworld.blogspot.com
  13. http://himitsu-no-niwa.blogspot.com/
  14. http://gazetto-yaoi-stories.blogspot.com

Dziękuję wam za wszystko :*

środa, 6 marca 2013

R&R - Fajki

To jest dalsza część ta obiecana o Rukim i Reicie. Pomyślałam że będe ją rozdzielać i tworzyć oddzielną historię oczywiście w wątku pobocznym będzie Kai i Aoi.  Sweet grapes będzie kontynłowane nie martwicie się:* Miłego czytania





~~ Ruki~~
 Budzę się w swoim wielkim łuziu cały spocony ale.. właśnie ALE! Czuję się już dobrze. Huraaaaa!!  Usiadłem na łóżku i przeciągnąłem się i to był mój błąd. Uniosłem ręce a z pod moich pach wydobył się niezbyt przyjemni zapach. Poderwałem się z łóżka i poszedłem spokojnym krokiem do łazienki tam wziąłem prysznic moim ulubionym arbuzowym żelem pod prysznic. Hym coś przypomina mi ten zapach. Noc i arbuzy. Ooo kurwa lizałem ciało Akiry myśląc że to arbuz!! Buteleczka z żelem upadła mi w szoku. Co ja najlepszego zrobiłem.  Widocznie Reita musiał to usłyszeć bo zapukał do moich drzwi.
           
- Ruki wszystko ok.?
           
- H..hai! żel mi spadł.
           
- Ok. – nie słyszałem jak odchodzi więc daję sobie rękę obciąć że stoi pod drzwiami i czeka aż wyjdę.
Umyłem się szybko i spostrzegłem że nie zabrałem ze sobą czystych gaci. Nie mając wyboru owinąłem się ręcznikiem który sięgał mi do kostek i stałem jak ten baran przed drzwiami. Prawda była taka że wstydziłem się wyjść do niego i popatrzeć w oczy po tym co zaszło w nocy.  Położyłem dłoń na klamce ale nie wykonałem żadnego ruchu.
           
- Już skończyłeś?- Zaskoczył mnie jego głos. Podskoczyłem ze strachu i pisnąłem. Usłyszałem jak zaśmiał się. Nie mając innego wyjścia wyszedłem z łazienki i patrząc pod nogi poszedłem do swojej szuflady z bielizną i ubrałem gacie pod ręcznikiem. Tak czułem się bardziej bezpiecznie. Czułem na swoich plecach jego wzrok. Dalej stał przy drzwiach od łazienki a ja chwyciłem w swoje łapki czystą koszulkę.
           
-Rukson – Tylko on tak do mnie mówił. Z ust każdego to brzmiało jak tania nazwa żelu na odciski a u niego to było pieszczotliwie. Tylko hide proszę niech on nie zaczyna tego tematu o minionej nocy. Nie chce o tym rozmawiać, nie teraz i nie dziś.
           
- Wiesz czuję się już lepiej może zrobię nam śniadanie? – Ubrałem koszulkę a później wskoczyłem w moje rurki. Przechodziłem obok niego a on patrzał na mnie jak by z pod byka. Reita też czujesz tą dziwną atmosferę dookoła nas? Nie podoba mi się ona a tobie?  Poczułem,  że łapiesz mnie delikatnie za ramię.
           
- To poczeka. Powiedz mi pamiętasz zeszłą noc?
           
- Coś tam pamiętam- odpowiedziałem zgodnie z prawdą, spuściłem głowę. Czułem jak patrzy się na mnie wkurzony. Nie podobało mu się? Byłem aż taki okropny? Poczułem jak jego uścisk wzmacnia się. Miałem łzy w oczach.
            - To niech to się więcej nie powtórzy.  Nie życzę sobie takich akcji. Jasne?– Mówił twardym, złym głosem. Pokiwałem głową i poczułem jak z moich oczu spływają łzy. Czułem się okropnie a przez to co zrobiłem wczoraj Reita mnie nie nawiedzi.
            - Nie usłyszałem - Powiedział i szarpną delikatnie za moje ramię.
            - Jasne a teraz wyjdź. – Powiedziałem cicho. Na więcej nie pozwalało mi moje zaciśnięte gardło. On popatrzał chwilę na mnie, poluźnił uścisk i jak był przy drzwiach powiedział:
            - Tak będzie lepiej Takanori. Uwierz mi. – Po chwili już słyszałem jak zamyka drzwi wyjściowe. Ja upadłem na kolana tłukąc je boleśnie i walnąłem dłonią o podłogę. Jak będzie lepiej?! No kurwa jak!! – Na panele kapały moje łzy a serce bolało okropnie.
            - Akira!!! – Krzyknąłem rozdzierająco na całe gardło a później zaszlochałem. Czułem się jak by od wyjścia Suzukiego opuściły mnie wszystkie siły i chęć do życia. Od początku jestem skazany ból i nieszczęśliwą miłość. Nie chcę tak, nie chce…

~~ Akira~~
            Stałem na chodniku jego bloku. Słyszałem jego krzyk. W pierwszej chwili chciałem pobiec do niego, przytulić ale pokręciłem tylko głową. W nocy dużo o nas myślałem. O mnie i o Rukim. Doszedłem do wniosku, że chyba, go kocham? Dlatego nie możemy być razem. Dla dobra zespołu i naszego dobra. Przez to byśmy stracili fanów i byli byśmy cały czas na obiektywach reporterów. Ciągłe krytyki i wyzwiska. Takanori cierpiał by z tego powodu. I nie tylko on ale i wszyscy. Pomacałem się po kieszeniach i znalazłem paczkę fajek. Jeszcze widać uchroniła się przed drobnymi łapkami Rukiego. Wyciągnąłem paczkę a z niej papierosa i zapalniczkę. Zostały mi jeszcze 4 fajki. Do wieczora styknie. Ejjj coś tu jest. Pomiędzy kartonikiem od paczki a fajkami znalazła się karteczka. Wyciągnąłem ją i rozłożyłem. Poznałem na niej pochyłe i niechlujne pismo Rukiego.



Pożyczyłem sobie fajkę. Jak rano (08:42) tu zaglądałem było ich z 19 sztuk a teraz (15:12) jest 5.

A od teraz jestem Ci winny 8 paczek i 7 sztuk.

     Jak uzbiera się jeszcze trochę kupię Ci cały wagon albo będę oddawał na raty.

                                   Nie pal tyle!!

                                         Z poważaniem

                                               Ruki

            Zaśmiałem się smutno. Mnie gania za palenie a sam kopci jak smok. Popatrzałem w okno od jego pokoju, wsadziłem fajkę do ust i odpaliłem ją zaciągając się dymem.
            - Kocham Cię Takanori Matsumoto – Pomyślałem i poszedłem w stronę budzącego się właśnie
miasta. Była 07:39.

sweet grapes 9



Na razie tylko tyle. Może o Rukim i Reicie dodam wieczorem. Przepraszam za błędy i życzę miłego czytania 





~~ Aoi~~

            Obudziłem się z twarzą wtuloną we włosy Kaia, on zaś spał wtulony w moją klatkę. Zaciągnąłem się jego wspaniałym zapachem jego czupryny i zrobiło mi się tak bardzo błogo.  Mógł bym się tak budzić co dziennie, przy tym drobnym i malutkim ciałku. Zabawne ale nawet nie zapytałem go ile ma lat. Wyciągnąłem dłoń i pogładziłem go po policzku, Miał delikatną i jędrną skórę. Chłopak uśmiechną się przez sen. To był piękny widok. Wyciągnąłem delikatnie swój telefon i pstrynkołem mu zdjęcie. Będę miał na pamiątkę mojego zacnego aniołka. Przyglądałem się tak mojemu aniołkowi kiedy nagle poczułem że ktoś pociąga mnie za ramię i zwala z łóżka. Upadek z podłogą był bardzo bolesny dla mojego tyłka. Popatrzałem w górę  i jak myślicie kogo zobaczyłem? Moją ukochaną pielęgniarkę panią Smail.

            - Na łóżku może spać tylko pacjent. Jesteś pacjentem?- Zagrzmiał jej gruby głos.

            - Jeszcze nie ale jak pani będzie mnie tak traktować to wyląduję na ortopedii ze złamaną ręką – Powiedziałem cicho pod nosem.

            -Ciesz się, że nie wyleciałeś przez okno… Jeszcze – Dodała złowrogo a po moich plecach przeszedł dreszcz strachu.

Do moich uszu dobiegło ciche chichotanie, popatrzałam na łóżko i zobaczyłem zwisającą z łóżka Kaia głowę. Na twarzy miał szeroki uśmiech a jego oczka błyszczały się radośnie. No nie ma to jak nabijać się z biednego Aoia prawda. Mimo to uśmiechnąłem się do niego. Poczułem jak unoszę się w górę. Zanim kapnąłem się o co chodzi siedziałem na krześle a to babsko puszczało mnie za kaptur. Normalnie przeniosła mnie jak zabawkę. Usłyszałem ponownie śmiech Kaia, to było pewnie z mojej zszokowanej i wystraszonej miny.
Kobieta podeszła do Kaia i zaczęła poprawiać jego łóżko.
           
            - Coś ty kochanieńki robił, że to łóżko jest takie skopane hym?- Powiedziała do niego przesłodzonym głosem. Nastolatek zarumienił się i spuścił łepek. Zachichotałem pod nosem a on spojrzał na mnie z pod byka, puściłem mu oczko a on spalił buraka jeszcze większego niż poprzednio.
           
            -Eetooo. Miałem w nocy zły sen. Tak właśnie! Zły sen. – Nooo Kai ten sen raczej nie był zły a te jęki które wydawałeś nie były jękami bólu. Moje myśli od razu powróciły do poprzedniej nocy i jego wspaniałych usteczek i gładkiego ciała.

            - No to trzeba było mnie zawołać, utuliła bym dziecko malutkie. – Prędzej zmiażdżyła by go albo udusiła. Zaśmiałem się do swoich własnych myśli. A Kai z tym grubym babsztylem popatrzeli na mnie. Udałem, że kaszle i pomachałem ręką że jest ok.

            - Lekarz rozmawiał ze mną i powiedział że za 2 dni będzie można cię wypisać do domu. Odebrać cię musi któryś z rodziców. Daj mi numer telefonu do nich. - Zacząłem gorączkowo myśleć. Nie pozwolę by Tanabe wrócił do tego domu!. Po moim marnym trupie! Przypomniało mi się że powiedziałem pielęgniarkom iż jestem jego bratem.

            - Ano. Jestem jego starszym bratem, rodzice upoważnili mnie bym podpisał i załatwił wszystkie formalności. – Powiedziałem to co przyszło mi pierwsze na myśl.

            - Tak? Bo nie jesteście podobni – Cholera nie łyknęła mojego kłamstwa. I co teraz, co teraz?
           
            - Bo to mój brat przyrodni. Od innego ojca. – Wybawił mnie z opresji Kai a ja uśmiechnąłem się do niego wdzięcznie.
           
            - Skoro tak to jutro Maya przyjdzie z dokumentami – Kai pokiwał głową a pielęgniarka wyszła. Usiadłem obok niego na  łóżku.  Doskonały plan narodził się w mojej głowie na szczęśliwe życie z nim. Tylko czy on będzie tego chciał? Musiałem go zapytać o to teraz by wszystko było gotowe jak wyjdzie ze szpitala. Nastolatek przytulił się do mnie.


~~ Kai~~
            Przytuliłem się do niego. Nie wiedziałem co dalej. Nie chce wracać do domu by znów nie trafić do piekła. Przez ten czas nawet mama mnie nie odwiedziła. To było tak bardzo przykre. Nie mam gdzie pójść. Na znajomych raczej liczyć nie mogę bo po prostu ich nie mam. Taka smutna prawda. Poczułem jak Aoi gładzi mnie po plecach. Właśnie. Jest jeszcze on, jego zazdrość i te moje dziwne sny. Co się ze mną dzieje? Tyle pytań, żadnej odpowiedzi.

            -Tanabe? – Głos Aoia wyrwał mnie z zamyślenia

            - Hym?- Popatrzałem na pościel i wygładziłem ją
           
            - Co zrobisz jak wyjdziesz ze szpitala? – Trudne pytanie na które nie znałem odpowiedzi.
           
- Nie wiem, ale do domu na pewno nie wrócę.

- Bo wiesz. Pomyślałem sobie że może chciał być mieszkać ze mną?-  Nie mogłem uwierzyć w to co słyszałem. On chce bym ja mieszkał z nim? To wspaniałe.
- Ja… mówisz serio? – Myślałem że to mi się śni.
- Yhym. Mógł byś skończyć spokojnie szkołę – Powiedział to i pocałował mnie w czoło. Rzuciłem się na niego i przytuliłem mocno. On zaśmiał się i też mnie uściskał. Byłem w tym momencie taki szczęśliwy. Aż rozpierała mnie energia.
- Więc teraz muszę zostawić cię samego na kilka godzin. Przyjdę do ciebie jak wszystko pozałatwiam.  -  Przytuliłem się do niego mocniej.
- Musisz iść? – Szepnąłem wtulony w jego ramię.
- Tak. Nie martw się, wrócę do ciebie. – Uśmiechną się do mnie pocieszająco i pocałował w policzek. Kolejna taka pieszczota. Co on myśli że ja dziecko jestem? Chodź nie ukrywajmy to miłe ale nie jestem dzieckiem.
- Przestań- Wytarłem policzek udając obrzydzenie.- On zaśmiał się, poczochrał mi włosy i wyszedł, ja rozwaliłem się na łóżku i leżałem gapiąc się w sufit. Po jakimś czasie zasnąłem.

~~ Aoi~~
            Cieszyłem się jak dziecko gdy się zgodził. Teraz przede mną trochę pracy. Idąc przez miasto zajrzałem w kilka miejsc i po chwili miałem już dla nas mieszkanko i pracę w sklepie. Miałem wykładać towar na półki, łatwizna. Przede mną najtrudniejsza rzecz jaką miałem do zrobienia. Stałem przed mieszkaniem w którym kiedyś mieszkał Kai. Chciałem zabrać jego ubrania, książki i pewnie kilka innych ważnych dla niego rzeczy. Wziąłem głęboki wdech i zapukałem w drzwi. Otworzył mi jakiś zarośnięty facet. Nie wyglądał na pijanego ale miał kaca, to było pewne. Umiem takie rozpoznać.
           
- Czego?
           
- Przyszedłem po kilka rzeczy Kaia.
           
- Nie ma go. Jest w szkole - Chciał mi już zamknąć drzwi przed nosem ale wepchałem się na siłę. Co to za tata co nie wie że jego syn przez niego samego leży w szpitalu. Patologia.
           
- Ej odpierdala ci!? – Ustał mi na drodze do pokoju chłopaka
           
- Cóż za nie miły ton. Przepuść mnie dziadku.
           
- Wypierdalaj szczeniaku – Popchną mnie  na ścianę a ja nie wytrzymałem. Wymierzyłem mu prawego sierpowego a ten facet upadł na podłogę uderzając głową o ściankę. Nachyliłem się, złapałem go za koszulę i przyciągnąłem tak że nasze nosy stykały się ze sobą.
           
- Za to co zrobiłeś swojemu synowi powinienem cię przez miesiąc torturować najboleśniejszymi sposobami jakie zna świat. Nie zrobię tego bo śpieszy mi się do twojego syna który leży przez CIEBIE w SZPITALU. – Skończyłem swój monolog i walnąłem go z bańki.
Ze mną się kurwa nie zadziera. Wszedłem spokojnie na górę znalazłem plecak i jakąś torbę i zacząłem pakować jego ubrania. Nie miał ich dużo. Mundurek, 2 pary dresów i jakieś podarte dżinsy, kilka koszulek i bokserek. Pokręciłem głową z dezaprobatą. Jak można tak chować syna? Powinni takim ludziom zabronić w ogóle wychowywać dzieci. Pakowanie zajęło mi pół godzinki. Właśnie wychodziłem z pokoju gdy do domu wchodziła kobieta. Na jej twarzy było widać zmęczenie, zmartwienie i przepracowanie. Szkoda mi się jej zrobiło bo to nie jej wina, że ma takiego męża a nie innego.
           
- Pan? Pan wie gdzie jest mój syn prawda? Nic mu nie jest? -  Uśmiechnąłem się do niej uspokajająco i poprawiłem torbę na ramieniu
           
- Tak. Pani syn jest w szpitalu, Jest cały i zdrowy. – Kobieta odetchnęła z ulgą
           
- Kamień z serca. Proszę zajmij się moim synkiem. On nie jest niczemu winny. To dobry i mądry chłopak. - Padła przede mną na kolana i ukłoniła się do samej podłogi .
           
- Błagam pana niech się pan nim zajmie. - Zauważyłem że drży. Czyżby płakała? Ukucnąłem przed nią

– Proszę panią. Zajął bym się nim najlepiej jak potrafię nawet bez pani prośby. Proszę się nie martwić. Nie pozwolę go skrzywdzić. – Podałem jej rękę a ona wstała i przytuliła się do mnie.

- Dziękuje, bardzo dziękuję. Jest pan wspaniałym mężczyzną. – kobieta odkleiłam się ode mnie i zaczęła grzebać w torebce, po chwili wyciągnęła z niej kopertę.

- Proszę daj ją Tanabe. – podała mi ją w dwóch dłoniach kłaniając się lekko. Wziąłem kopertę w dłoń i spakowałem do plecaka

– Zadbam o to by Pani syn ją otrzymał.

- Idź już za chwilę się ocknie mąż. – Pokiwałem głową
- Tanabe będzie leżał jeszcze dziś w szpitalu, jutro go wypisują. Sadzę, że było by mu miło jak by pani go odwiedziła. – Uśmiechnąłem się i wyszedłem robiąc duży krok nad ciałem jego ojca. Torbę zaniosłem do naszego mieszkanka a później wróciłem do szpitala.  Ustałem w progu i patrzałem jak Tanabe rozmawia z tym chłopakiem co oddał mu krew.  Jak on miał? Ry.. Rykuta? Ryutka? Ooo wiem Ryutaro. Tak to on. Uśmiechnąłem się widząc i słysząc śmiech na twarzach chłopaków. Jak na razie wszystko szło pięknie. I oby tak pozostało.

sobota, 23 lutego 2013

######

Kurczę miałam dziś napisać i dodać kolejną notkę ale całkiem nie mam na to weny...
Mam doła więc tylko bym ryczała i myślała o śmierci.
Mam nadzieje, że uda mi cię coś w tygodniu naskrobać.
Przepraszam zawiodłam was i czuję się z tym jeszcze gorzej.
Najlepiej by było jak byście mnie dobiły...  Chciała bym...
Pozdrawiam was i zachęcam do słuchania

czwartek, 14 lutego 2013

sweet grapes 8



~~ Aoi~~

            Podczas snu zostałem wybudzony przez Kaia. Nie uwierzycie co robił. Leżał na brzuchu i ocierał się o kołdrę i w dodatku pojękiwał. Czyżby miał sen erotyczny? Ciekawe o kim? Jęknął głośniej i zadrżał z rozkoszy. Mój członek na ten widok od razu zaczął się budzić do życia. Postanowiłem zaryzykować i włożyć delikatnie dłoń pod jego koszulkę. Miał taką delikatną i gładką skórę na plecach. Taką piękną i miękką. Tym razem jego jęk zniknął w poduszce. Popatrzałem ja jego twarzyczkę. Miał urocze rumieńce a na jego czole pojawiły się kropelki potu. Pocałowałem go w jego policzek a później musnąłem jego usta. On zapraszająco uchylił swoje delikatne usteczka a ja nie mogłem się im oprzeć jednak całowałem go delikatnie by go nie obudzić. Jego usteczka miały niepowtarzalny smak.  Mógł bym smakować go w nieskończoność. Moja dłoń wylądowała na jego pośladku i pieściłem go przez chwilę. Chłopak poruszał miednicą w przód i w tył jak by ktoś go posuwał. Nie martw się jeszcze trochę i poczujesz jak to jest. Moja dłoń dostała pod materiał jego bokserek i po biodrze przejechała na jego członka. Był już naprężony i bardzo twardy. Chwyciłem w dłoń jego członka i zacząłem poruszać na nim swoją dłoń w między czasie całując go po policzkach i ustach. Moja zabawa z nim nie trwałą długo bo chłopak szybko doszedł a ja zabrałem dłoń i odwróciłem się do niego plecami. Bałem się ze taki nagły orgazm może go obudzić. I nie myliłem się chwilę później poczułem, że usiadł na łóżku. Ja dokładnie okryty przystawiłem swoją dłoń na której były jeszcze świeże krople Kaia spermy, zlizałem ją  z palców chcąc sprawdzić jak smakuje. Jeśli jego ustka były dla mnie pyszne i działały jak narkotyk brak mi słów jak opisać te soki miłości. Poczułem jak zeskoczył szybko z łóżka i pobiegł do łazienki. Biedaczek to pewnie był jego pierwszy mokry sen. Nie pierwszy i nie ostatni przy mnie. Uśmiechnąłem się do siebie na własne myśli. Gdy usłyszałem że wraca z łazienki postanowiłem udawać że już nie śpię. Usiadłem na łóżku i przetarłem oczy.
           
- Kaiś dlaczego nie śpisz? coś się stało?- Powiedziałem kryjąc śmiech a on spłoną rumieńcem i odwrócił twarz do okna przez które wpadał do pokoju jasny blask księżyca.
           
- Eeeeto. Musiałem siusiu. – Zaczął iść w stronę łóżka a ja zrobiłem mu miejsce by się mógł położyć. Zrobił to ochoczo ale położył się do mnie plecami. Ja więc położyłem dłoń na jego biodrze tak by go przytulić do siebie. Kai zadrżał .
           
- Czy .. mógł byś zabrać ręke? Proszę – Szeptał cicho, speszonym głosem. Uśmiechnąłem się kącikiem ust i zabrałem dłoń, nie chciałem go peszyć ani tracić zaufania jakie zdobyłem przez te krótki jeden dzień.
           
- Dziękuję- Powiedział już pewniej a ja okryłem go kołdrą szczelniej.
           
- Śpij już aniołku- Powiedziałem i pocałowałem go w skroń. A on jak by słysząc te słowa zesztywniał. Zaniepokoiłem się.
           
- Coś nie tak? Coś Cię boli? – Zapytałem go.
           
- N.. nie tylko nie mów tak do mnie, nie jestem aniołkiem.- Mruczał pod nosem i w dodatku w poduszkę ale mogłem zrozumieć go i te jego pomruki. Zachichotałem cicho.
           
- Będę tak mówił bo jesteś aniołkiem. – Powiedziałem i zacząłem wstawać. On miał ulgę  bo mu pomogłem a sam muszę się zająć sobą. Kai odwrócił się szybko i złapał mnie za rękaw koszuli.
           
- Nie idź. – Powiedział nie patrząc na mnie, pewnie wstydził się tych jego wspaniałych rumieńców.
           
- Aniołku skoczę tylko do klopa i wracam. Nie martw się -poczochrałem jego włosy na co popatrzał na mnie z pod byka. A jednocześnie puszczając mój rękaw. Uśmiechnąłem się i poszedłem do łazienki w wiadomym celu.

~~ Kai ~~

            To co zaszło w nocy było nie możliwe. Aoi siedział w łazience a ja przypominałem sobie wrażenia z tej nocy. Ale jak to ja przecież nie jestem gejem. Wolę posuwać laski a nie by jakiś facet mnie w dupę walił. Ale to .. to mi się podobało… może.. jednak jestem? Nie… to nie możliwe. Myśl o cyckach Kai a nie o czyimś chuju w dupie. Nie jesteś gejem. Nie jesteś gejem. Zamknąłem oczy i powtarzałem sobie w myślach to zdanie. Bo kurwa jak bym nie miał więcej problemów na głowie to jeszcze to.. ejjj co ja powiedziałem? Jejku przecież ja nie przeklinam. Przeklinają ludzie wulgarni i nie wychowani. Co się ze mną dzieje? jejku chce zasnąć. Mózgu pozwól mi na to ale już. Ale nie mogłem moje myśli krążyły nad snem a mój członek zmów zaczął budzić się do życia. Tanabe opanuj się. Usłyszałem jak Aoi wychodzi z łazienki więc szybko zamknąłem oczy udając że śpię. Poczułem że Aoi kładzie się za mną i o dziwo całuje w policzek i przytula się do mnie. Zboczeniec jeden no. Chciałem się odsunąć od niego ale miałem koniec łóżka a nie chciałem spaść. Poleżałem tak chwilę i zrobiło mi się jakoś tak przyjemnie ciepło. Czułem się przy nim jakoś tak przyjemnie spokojnie i miło. Mógł bym tak zasypiać codziennie uwierzcie mi.

~~ Ruki~~ 
           
Leżałem na łóżku pod trzema kocami, i kołdrą a i tak było mi zimno, jeszcze Akira nastawił klimatyzację na ciepło więc on chodził sobie w spodenkach do kolan i bokserce po domu a ja trzęsłem się jak osika z zimna. Usiadłem na łóżku ale świat zaczął wirować dookoła mnie.  A mi tak bardzo chciało się siusiu.
           
- Akira – Wydobył się cichy głos z mojego obolałego gardełka. Poczekałam na niego chwilę ale nie przychodził więc chwyciłem telefon i napisałem do niego „ AKIRA!!” Wiadomo że Rei bez telefonu jak bez ręki. Zawsze ma go przy sobie. Więc nim pomyślałem to zdanie Rei już był przy mnie. Podszedł od razu i usiadł na brzegu mojego łóżka.
           
- Leż Ruki. Masz wysoką gorączkę- Powiedział troskliwie i położył dłoń na moim czole potwierdzić swoje słowa.
           
- Mszę do ubikacji.- Powiedziałem ledwo słyszalnie.
           
- No dobrze chodź pomogę Ci horusie ty – uśmiechnął się odchylił kołdrę i co mnie zdziwiło wsuną mi dłoń pod kolana a drugą umieścił  na moich łopatkach a po chwili czułem że frunę. Instynktownie objąłem Reitę za szyję i wtuliłem się w niego.
           
- Emmm Ruki co ty? – Usłyszałem skrępowany z jego ust, popatrzał na mnie a ja miałem swoją twarz bardzo, bardzo blisko. Nasze usta prawie się stykały ze sobą, chciałem go pocałować ale on odwrócił swoją twarz. Ukryłem grymas bólu jaki rozszedł się po moim ciele. Co ze mną nie tak? może on woli, woli Aoia albo Uru. Reita w tym czasie zaniósł mnie do łazienki i postawił mnie na dywaniku obok ubikacji.
           
- Poradzisz sobie dalej sam? –Zapytał i nie czekał na moja odpowiedź tylko wyszedł. Kolejne uczucie bólu rozeszło się po moim malutkim serduszku. Rozpiąłem rozporek i zrobiłem siusiu, świat mi wirował przed oczkami. Nawet nie zauważyłem kiedy po moich policzkach zaczęły płynąć chłodne łzy. Usiadłem na dywaniku pod kabelkiem i objąłem kolana ramionami a głowę schowałem pomiędzy klatką piersiową i kolanami. Często tak płakałem jak byłem mały a rodzice za coś mnie karali albo wmuszali we mnie truskawki. To był taki mechanizm obronny. Teraz też muszę go zastosować. Jeśli Reita mnie nie chce to niech idzie sobie. Ja go nie zatrzymuję ale niech będzie jak do tej pory.  Chlipałem sobie cicho usłyszałem pukanie do drzwi.

-Ruki skończyłeś już? Mogę wejść? – Wystraszyłem się o otarłem szybko łzy z policzków. Nikt z Gazetto nie widział moich łez i nie zobaczy.

-Jeszcze chwilę – Wstałem niezgrabnie bo cały czas kręciło mi się w głowie, oparłem się o umywalkę i przepłukałem wodą twarz. W tym czasie Reita wszedł do łazienki.

- Lepiej? – Zapytał i jak by troskliwie pogłaskał mnie po głowie.

- Tak i nie dotykaj mnie. – Powiedziałem odwracając jego dłoń

- Najlepiej jedź już do domu poradzę sobie sam. Nie musisz się o mnie troszczyć tylko dlatego że przez ciebie jestem chory. Popatrzyłem w lustro a w nim odbijała się twarz Reity pokazująca zdziwienie.

- A ale Ruki, nie poradzisz sobie sam. Masz gorączkę i bredzisz. Chodź zaniosę cię do łóżka. – Położył dłoń na moim ramieniu i pogłaskał je 

-Poradzę sobie! – Krzyknąłem z a tego wyszło tylko pisk jak u 13 latki. Przełknąłem ślinę, odepchnąłem jego dłoń. Tak wiem było to chamskie ale tak mi kazało moje serce. Jeśli on mnie nie chciał to usunę mu się, by mógł być szczęśliwy z kimś innym. Zamrugałem kilka razy by nie rozpłakać się przy nim.

            - Dobrze pójdę ale jak położysz się do łóżka i zaśniesz jasne? – Ech lubiłem ten jego twardy głos. Po moim ciele przeszły dreszcze podniecenia. Ciekawe czy w łóżku jest taki agresywny. Nie mając siły się kłócić kiwnąłem tylko głową. Świat mi coraz bardziej wirował w oczach a w głowie zaczęło huczeć. Poczułem jak Akira bierze mnie na ręce i zanosi do łóżka. A ja miałem ochotę zabawić się z nim, obudził się we mnie samolubny demon seksu. Złapałem go za dłoń i pociągnąłem do siebie. Gdy upadł na mnie odwróciłem się szybko tak, że ja leżałem na nim. Po chwili usiadłem na jego biodrach i położyłem się na nim.
           
            -R. Ruki co ty wyprawiasz? – Jego głos drżał a ja uśmiechnąłem się i powąchałem jego skórę na szyi.
           
-Ymmm arbuz. Uwielbiam arbuzy. – Szeptałem i zacząłem całować jego szyję, przygryzać ją i ssać jak by to był najwspanialszy owoc na świecie. Usłyszałem jak Reita jękną  i zakrył sobie usta dłonią. Popatrzałem na niego z pożądaniem . Na jego policzkach były wielkie rumieńce. pocałowałem  te soczyste rumieńce i zabrałem jego dłoń z jego ust.
-Jęcz dla mnie. – Szepnąłem  a później znów zacząłem obdarowywać pocałunkami jego szyi. Swoje dłonie wsunąłem pod jego koszulkę i przejechałem opuszkami po jego sutkach. Poczułem jak jego ciało spina i jęczy głośno ale nie odpycha mnie. Podobało mi się to coraz bardziej.  Podwinąłem dłońmi jego koszulkę i zsunąłem się ustami z szyi na jego klatę.
-Ruki n nie.. – Szeptał ale ja nie słuchałem go. Zacząłem lizać i ssać jego sutki dłońmi gładząc jego jędrną i gładką skórę. Miał wspaniale zarysowane mięśnie. Mógł bym pieścić je godzinami. Mówiłem już że smakował arbuzem? Moje kubki smakowe szalały czując taki wspaniały aromat arbuzowej skóry. Chciałem jeszcze i jeszcze ale gorączka mi na to nie pozwoliła. Nie wiem kiedy ale po prostu zasnąłem przytulony do jego brzucha. Zrobiłem sobie z niego podusię. Kocham moją podusię, kocham arbuzy  i  kocham Akirę.


~~Reita~~

            On śpi? Ale jak to? Najpierw mnie rozpala a teraz zostawia z erekcją i podnieceniem? To w ogóle nie powinno mieć miejsca! Nigdy. Tak lubię go i lubię spędzać z nim czas, gadać z nim i wygłupiać ale.. czy to jest miłość? To po prostu przyjaźń. Nic więcej. Poza tym co by było z zespołem? My byśmy się pokłócili to odbijało by się na całym zespole. Zmarnowane próby i w ogóle. Mamy za dużo do stracenia. Przerabiamy to na każdej próbie jak Ruki i Yune. Wystarczy że mały pokłuci się z nim o głupie odkładanie butów na miejsce i cała próba jest odwołana bo nie umieją się skupić na graniu tylko co chwilę któryś z nich przerywa. Wysunąłem się delikatnie z objęć Rukiego i poszedłem do łazienki. Musiałem coś zrobić z tą moją erekcją. Ściągnąłem spodenki złapałem członka w dłoń i zacząłem poruszać na nim dłonią. Zamknąłem oczy i zgadnijcie o czym a raczej o kim myślałem? Tak zgadliście o Rukim. Wyobraziłem sobie jego jędrne soczyste usteczka na moim członku. Tak się wczułem że doszedłem po chwili. Sapałem jak bym zagrał 4 godzinny koncert. Ruki co ty ze mną robisz!!
  ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


 Kira Sakamoto - Ta notka jest jeszcze dłuższa niż tamta:D Moje życie jest uratowane. Mam nadzieje ze to jak wybrnęłam z tego snu Cię zadowoli .

 Chinatsu Yuuriko - Mam nadzieje że zauwarzyłaś że ta notka jest jeszcze dłuższa niż tamta:D. No oczywiście że staram się dla was. Bez was nie pisałam bym dalej. Kai gadał o dziewczynie bo on nie uważa się za geja. (jeszcze).

 Ania Kowalewska - Mam nadzieje że ta notka też Ci się podoba. Bo jestem z niej zadowolona szczególnie z fragmentu Rukiego.


Trzymajcie się moje kochane wierne czytelniczki :*