środa, 30 stycznia 2013

sweet grapes 7



~~ Aoi~~

            To co zobaczyłem to było dla mnie wielkim szokiem. Jak on tak mógł? No jak? Patrzał na mnie tymi oczkami pełnymi zdziwienia. A ja stałem tam i gapiłem się na niego na nich. Moje serce ścisną jakiś mały  potworek wywołując ból. Czułem się zawiedzony, bo Kai miał być mój ale on wybrał ją. Cóż w takim razie nie mam co się wtrącać w ich miłość. Chciałem coś powiedzieć ale z moich ust nie wydobywał się żaden dźwięk. Wyglądałem pewnie jak ryba którą wyciągnie się z wody to rusza paszczą w poszukiwaniu wody. Skoro on się z nią całował to dowód na to. że nie jest gejem a tym samym jestem na straconej pozycji. Spuściłem głowę i odwróciłem się by wyjść ze szpitala. Nie potrzebnie się nakręcałem na to wszystko. Usłyszałem jak krzyczy za mną. Ustałem i chciałem się odwrócić ale nie chciałem patrzeć na  jego oczka ani śliczne czerwone po pocałunku usteczka, po prostu poszedłem dalej. Po wyjściu ze szpitala przysiadłem na murku i wyciągnąłem ostatniego papierosa jaki mi został. Cud że była cały po tym wszystkim. Zaciągnąłem się dymem tytoniowym i myślałem co dalej. Gdy chłopaki dzwonili do mnie wczoraj wynikało że pewnie są w drodze. Założę się, że prowadzi Reita bo on uwielbia jeździć samochodem maleństwa. Więc nie zostało mi nic innego jak zadzwonić do Rukiego. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Rukiego. Odchrząknąłem by mój głos nie drżał bo przed oczami cały czas widziałem Kaia całującego się z tą kurwą. Ciekawe czy każdym pacjentem zajmuje się tak dokładnie? Czułem rosnącą gulę w gardle które dodatkowo było podrażnione przez dym papierosowy. Po trzech sygnałach usłyszałem:
            - Hej Aoi. – Przywitał mnie cichy głos Reity? Tak to na pewno był jego głos.
            - Hej jedziecie już po mnie? – W tym momencie waliłem po konkretach, chciałem wrócić do domu, położyć się spać a później pograć na gitarze i ruszyć dupę by poszukać roboty, by oddać Akirze kasę którą mi pożyczył na przyjazd tu.
            -Eeeeetoo. Nooo za tydzień..
            - Coooooo?! Ty chyba sobie jaja Akira robisz! Normalnie kurwa zajebiście.
            -Yuu nie złość się, Ruki jest chory a ja nie mogę go zostawić bo jestem po części winny jego choroby. – Westchnąłem. No to jest już konkretny powód dla którego przyjechać nie mogą. A ja powinienem być bardziej dorosły i sam sobie radzić. Odwróciłem się i popatrzyłem w okno od pokoju w którym leżał Kai. Moje serce znów ścisną jakiś mały potworek.
            - Yuu słyszysz mnie? Wszystko u ciebie ok.?
            - Yhym. A dlaczego pytasz?
            - Bo masz jakiś dziwny głos. Czy ona przeżyła?
            - Co? Jaka ona? Aaaa tak przeżyła.
            - Na pewno jest ok.? – Nie odpowiedziałem mu tylko za drzwiami zobaczyłem Kaia, stał zziajany i trzymał się za żebra, pewnie biegł to ten czubek nie wie że tu jest winda? Rozglądał się po holu i gdy dojrzał mnie podbiegł.
            - Aoi- Zawołał za mną ale ja zignorowałem go udając że rozmawiam przez telefon z Reitą  który coś tam gadał nawet nie wiem o czym.
            -Yuu!! - Usłyszałem zdyszany krzyk chłopaka. Odwróciłem się i popatrzałem na niego.
            - O co chodzi?-  Powiedziałem udając spokojny głos.
            - Zostań ze mną
            - Ale dlaczego?
            - No boo…. - Postawił czubek kapcia na podłodze i pokręcił stopką  dłonie splótł za plecami i popatrzał w podłogę
            - No bo?
            - Nooo booo uratowałeś mnie i dzięki tobie żyję. I wiesz… tu nie ma się mną kto zająć.
            - Och ta pielęgniarka zajęła się bardzo dobrze tobą a raczej twoimi ustami. – Czy to był objaw zazdrości? Jeśli tak nie myślałem o tym teraz. Popatrzyłem na jego twarz a szczególną uwagę zwróciłem na jego oczka. Były proszące jak u szczeniacza. Prośba mieszała się z nadzieją. Słyszałem jak Reita coś  gada ale olałem to i rozłączyłem się chowając telefon do kieszeni. Westchnąłem teatralnie i popatrzałem w niebo udając głębokie zamyślenie. Tak naprawdę gdy spojrzałem na jego twarzyczkę nie potrafiłem mu odmówić. Nastolatek zawładną moim sercem jak i mózgiem.
            - Dobrze dzieciaku zostanę i popilnuję cię.– Powiedziałem udając dorosłego i poczochrałem go po włosach. Chłopak poczerwieniał ze złości i nadymał policzki chcąc już coś powiedzieć  ale uprzedziłem go
            - Chodź Kai bo zmarzniesz.- Uśmiechnąłem się i obejmując go za ramię poprowadziłem w stronę jego sali. Przy okazji jak wjeżdżaliśmy windą nachyliłem się i niby przez przypadek powąchałem jego włosy. Pachniał cytrusami i miętą. Fajne połączenie i pasujące do niego. Kai ani nie odsunął się ani nie przysunął. Udawał że jako takiego zajścia w windzie nie było.  Po drodze minęliśmy są grabą pielęgniarkę. Z ostrożności przeszedłem na drugą stronę Kaia by z tą kobietą mieć jak najmniejszy kontakt. Kai widząc to zaśmiał się ale nie skomentował tego. I dobrze bo te babsko jest nie obliczalne. Gdy weszliśmy do pokoju usiadł na łóżku a ja okryłem go kołdrą
            - Pozwolisz że się prześpię? Jakoś zmęczony jestem. – Powiedział wtulając się w poduszkę powleczoną pożółkłą powłoczką i ziewną uroczo.
            - Oczywiście śpij. Ja poczekam tu – Usiadłem na krześle i udałem zadowolonego chodź nikt normalny nie chciał by spędzić kolejnych kilkunastu godzin siedząc na takim twardym i niewygodnym krześle. No ale co mi tam. Poświęcę się. On otworzył oczy i popatrzał na  mnie a później usiadł powoli na łóżku i popatrzał na nie.
            -  To łóżko jest szerokie, zmieścimy się na nim oboje. – W pierwszej chwili myślałem, że żartuje ale on przesunął się w jedną stronę robiąc mi miejsce do leżenia. W sumie czemu nie, po przytulam się do niego bo widzę, że na razie nie mam na co liczyć. Kai uśmiechnął się do mnie zachęcająco więc jak mogłem odmówić temu siedzącemu na łóżku cudowi? Tak więc nie czekając ani chwili ściągnąłem buty i położyłem się do niego twarzą a on ułożył się plecami do mnie. Tak wiec miałem dobry widok na jego głowę i pośladki. Jak zaśnie to go trochę po nich pomacać ale tak na razie będę grzeczny i spokojny.
            - Dobranoc- Powiedział już pół sennym głosem Kai a po chwili słyszałem już jego spokojny i głęboki oddech.
            - Śpij aniołku- Szepnąłem mu do ucha i przytuliłem delikatnie do  swojej kraty.

~~ Kai ~~

            Byłem zaskoczony tym, że tak zareagował, tak trochę dziecinnie jak by był zazdrosny. Mimo wszystko najpierw rozmowa z Mayą i Ryutaro a później te szukanie Aoia strasznie mnie wymęczyło. Teraz chciało mi się tylko spać. Nie wiem co mną kierowało że chciałem by Aoi położył się razem ze mną w łóżku ale nie ukrywam było to bardzo miłe z jego strony. Było mi ciepło i czułem się tak.. jak by ktoś się mną opiekował i nie pozwolił skrzywdzić.  Bardzo szybko zasnąłem.

            Leżałem na brzuchu i czułem bardzo gorąco podbrzuszu. Mój naprężony członek nie pozwalał mi leżeć płasko więc chciałem się obrócić na plecy ale ktoś mi nie pozwolił. Poczułem na karku czyjeś gorące i rozpalone usta, całowały mnie i pieściły moją wrażliwą skórę na szyi. Jęknąłem z przyjemności i poruszałem biodrami bo mój członek stał w pełnym wzwodzie. Jeszcze nikt mnie tak nie podniecił jak ona. Chciałem obrócić się i spojrzeć na jej za pewne zarumienioną z podniecenia twarz ale ona mi nie pozwoliła. Poczułem jak jej pocałunki schodzą powoli po moim kręgosłupie, to było nieziemskie uczucie. Z moich warg wydobyło się westchnienie pomieszane z jęknięciem, ponownie otarłem się przyrodzeniem po pościeli. Poczułem że usta dziewczyny schodzą niebezpiecznie nisko ale zamiast mi to przeszkadzać podobało mi się to. Znów jęknąłem z przyjemności, gdy dłoń dziewczyny podniosła moje pośladki troszkę w górę i rozsunęła mi nogi. Dosłownie po sekundzie poczułem jak wzięła mojego członka w dłoń i poruszała nią. Dziwne zabawy moja dziewczyna lubi. Poddając się rozkoszy poruszałem biodrami w przód.
            - Spokojnie aniołku jeszcze chwilkę- Powiedział !! tak to był podniecony męski głos. Ale jaki głos. Taki męski i podniecający. Głos prawdziwego mężczyzny. Słysząc jego głos poczułem dreszcze na całych plecach. I mimo, że to był chłopak nie chciałem tego przerwać.  Podniecenie wzrosło we mnie przez to do samego szczytu. Myślałem, że za chwilę wybuchnę. Przez to nawet nie wiem kiedy włożył w moją dziurkę palca i ruszał nim ale to było takie cholernie przyjemne. Ruszałem pośladkami by nabić się na palca głębiej a mężczyzna złożył na moim pośladku pocałunek
            - Jeszcze-  Szepnąłem podnieconym głosem zaciskając z rozkoszy pięści na prześcieradle. Poczułem jak wyciąga palec i wkłada dwa. Było to troszkę nie przyjemne ale szybko zapomniałem o dyskomforcie gdy poczułem jak jego dłoń znów pociera mój członek.
            - Taaak – Sapnąłem zanurzając nos w poduszkę, wstydziłem się tych rumieńców na całej twarzy i reakcji mojego ciała, jeszcze nigdy nie była tak gwałtowna i spontaniczna. Poczułem, że wyciąga ze mnie palce i staje nade mną na czworakach. Znów całuję mnie w szyję. Na swoich pośladkach czuję jego naprężonego i wilgotnego członka ale jego ręka z mojego członka nie znika. On wykonuje jeden ruch biodrami i już kawałem jego członka znajdował się we mnie. Uniosłem gwałtownie głowę do góry  i zabrałem powietrza by nie krzyknąć, to czucie było dziwne i nie przyjemne. Chłopak nade mną nie spodziewał się tego i oberwał moją głową prosto w brodę. Sykną a ja poczułem na swoim pośladku jego dłoń. Dał mi klapsa jak małemu dziecku ale to było coś innego. Podnieciło mnie to i czułem, że już dłużej nie będę się mógł powstrzymać od wytrysku.
            - Tak! – Wyszło z moich ust a po chwili poczułem jak on mnie całuje i wchodzi we mnie do końca. Chciałem krzyknąć ale jego usta skutecznie mi to utrudniały przez co tylko jęknąłem mu w usta, poruszał się we mnie i poruszał dłonią na moim członku. Gdy odsunęliśmy się od siebie zobaczyłem strużkę śliny z jego ust do moich i jego czarne włosy. Po chwili miałem już czarne mroczki przed oczami i bardzo silny orgazm, dosłownie po kilku sekundach on wytrysną ze mnie i opadł na moje zmęczone ciało. Słyszałem i czułem jego ciepło i bicie serca. Uśmiechnąłem się mimo wolnie.
            - Kocham Cię aniołku- Słyszę szept obok swojego ucha a później ze zmęczenia odpływam w krainę Morfeusza.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Odpowiedzi na komentarze.

 Chinatsu Yuuriko - Teraz jest troszkę dłużej kochana. Postarałam się dla was.

 Kira Sakamoto -  Staram się pisać tak szybko jak mogę no ale rożnie mi to wychodzi bo jednego dnia piszę a kolejnego już nie bo nie mam czasu albo weny. tak jak pisałam wyżej. Notka jest dłuższa i może uda mi się uniknąć śmierci.

 Ania Kowalewska - uda mi się uniknąć śmierci prawda? Uwielbiam twoje komentarze. Są superowe:* 

dziękuję kochane moje za komentarze;*
Trzymajcie się ciepło




piątek, 25 stycznia 2013

sweet grapes 7 2/4



~~ Aoi CD.~~
Nie to, że byłem wystraszony i, że mi zabrali Kaia albo, że oon.. nie.. nie mogę dopuścić do siebie myśli, że on nie żyje. Bo on żyje. Dotykałem go i gładziłem go delikatnie po dłoni. Żył i był ciepły. W każdym razie wkurzyłem się na tą starą krowę. Podszedłem do niej złapałem za jej pożółkły tani kitel i popatrzyłem w oczy.
            - Jeśli natychmiast nie powiesz mi ty stara ropucho gdzie jest Tanabe Yukata to przysięgam popamiętasz mnie. – Zagroziłem jej a ona wyglądała jak by się tym nie przejęła. Cóż pewnie takie coś słyszała już wiele razy. Nawet nie zauważyłem kiedy ta  podstępna ropucha wbiła mi igłę w ramię  i wstrzyknęła coś. Po kilku sekundach zachciało mi się tak bardzo spać. Ale nie mogłem, pamiętałem jeszcze, że wyszedłem na korytarz wlokąc nogami. Rozejrzałem się po korytarzu i zobaczyłem mojego aniołka na wózku.
            - Kai- Powiedziałem uśmiechając się do niego. Zobaczyłem jego śliczne żywe oczka i zdziwienie wypisane na twarzy a później  najpiękniejszy uśmiech jaki widziałem w życiu. Taki szczery i śliczny. Dołeczki w policzkach dodawały mu uroku. Moje serce zatańczyło radośnie, że jest cały i nic mu nie jest bo on  pewnie był na badaniach. Idiota ze mnie. Popatrzałem na jego twarz jeszcze raz, a później widziałem tylko ciemność i czułem pod sobą twardą podłogę.

~~ Kai~~

            Wracając z badań zobaczyłem tego chłopaka przy łóżku, wychodził z pokoju pielęgniarek. Byłem zdziwiony, że on tu jest. To był Aoi. Ten który ze mną pisał przed tym wszystkim. On pamiętał o mnie! Tak bardzo się cieszyłem, że miałem ochotę zatańczyć z radości. Uśmiechał się do mnie. Więc to on wyciągnął mnie z domu i zabrał do szpitala. Jestem mu taki wdzięczny. Uśmiechnął się jak by 1000 kilowy kamień spadł mu z serca. Powiedział też moją ksywkę, fajnie, że ją zapamiętał. No ale muszę przyznać ze jest bardzo przystojnym mężczyzną. Przystojniejszym niż pokazywały to  zdjęcia. Szczupły, piękne usta i oczy i  ten kolczyk w wardze. Och jego dziewczyna musi mieć szczęście mając takiego przystojniaka. Patrzałem na niego jak jakiś niewyżyty zboczeniec  a   nim mrugnąłem oczkami on leżał na podłodze. Ej co jest?
            - Aoi! – Krzyknąłem poderwałem się z wózka i podbiegłem do niego. Miałem to gdzieś, że żebra bolą mnie bolą jak głupie. Ukucnąłem obok niego a z pokoju wyszła tak gruba pielęgniarka. Popatrzyła na mnie i powiedziała grubym męskim głosem.
            - Wracaj na wózek  dzieciaku a jego położymy na krzesłach i niech się zdrzemnie.
            - Nie. On będzie spał w mojej sali. Tam jest jedno puste łóżko.
            - Nie będziemy trzymali zdrowego człowieka na łóżku!! Idź do sali szczeniaku!! – Krzyczała na mnie a ja od razu przypomniałem sobie krzyki ojca. Mając łzy w oczach położyłem swoją głowę na piersi Aoia by on mnie ochronił tak jak wtedy. Ale że spał nie mógł zrobić nic. Ten babo-chłop złapał mnie za ramię i zaprowadził do sali przez otwarte drzwi widziałem jak jedną ręką podniosła Aoia i położyła go na krzesła! Uwierzycie w to? Jedną ręką! Bałem się jej była zła jak ojciec. Takich ludzi powinni się wsadzać do jednego budynku z zakazem wyjścia na zewnątrz. A no przecież jest już takie miejsce to więzienie. Leżąc tak na łóżku myślałem o Aoim. Ciekawe, czy przyjechał tu tylko dla mnie? I dlaczego? Przecież jestem chłopakiem i on też jest chłopakiem albo raczej mężczyzną. Pewnie ma żonę i dzieci. Poplątane to wszystko odrobinkę. Leżąc tak chwilę  nawet nie zauważyłem, że przyszła do mnie ta miła pielęgniarka i miała tacę pełną jedzenia.
            - Hej Tanabe. Jestem Maya i będę się tobą zajmować i doglądać. Mam dla ciebie jedzenie, przepraszam cię za siostrę Smail ale  ona zawsze taka jest.
            - Spoko. A co z moim przyjacielem?- Bardziej interesowało mnie co się z nim dzieje a nie jakaś siostra Smail co przypomina wyglądem yeti.
            - Z tym w czarnych włosach? – Pokiwałem głową twierdząco.
            - Siostra Smail wstrzyknęła mu środek usypiający. Pośpi kilka godzin i nic mu nie będzie. A ty złotko jak się czujesz?
            -Jest ok. Tylko żebra mnie jeszcze bolą.
            -Są złamane słońce moje - Uśmiechnęła się do mnie i pocałowała w czoło. To było takie miłe i fajne chodź nie ukrywam wolę ją pocałować w usta i to z języczkiem. Pewnie jest w tym dobra. Gadałem z nią jeszcze dłuuuugo. Była świetną i miłą dziewczyną, rozbawiała mnie i pozwalała o tym wszystkim zapomnieć. Odwiedził mnie też mój kolega ze szkoły.  Miał na imię Ryutaro. Jest on takim Emo kolegą i powiem że jest trochę straszny bo cały czas mnie obserwuje, to mi trochę przeszkadza i często chodził za mną ze szkoły pod mój dom a jak chciałem do niego podejść dawał w długą. Jak usiadł obok mnie na krześle to przyniósł mi moje ulubione czekoladki i okazał się całkiem spoko chłopakiem. Jest nieśmiały ale miły. Jedyne co mnie zdziwiło to, to, że rumienił się jak na niego patrzyłem albo przez przypadek dotknąłem. Peszył się normalnie jak dziewica. Naprawdę dziwny koleś. Jak poszedł do domu Maya powiedziała mi, że Ryutaro oddał mi swoją krew i ocalił mi życie. To było takie miłe z jego strony. W końcu ktoś się o mnie martwił i pomógł mi z czystego serca. A co do Mayi   to  naprawdę polubiłem ją. Mam nadzieję, że po wyjściu ze szpitala umówimy się. Jak już miała wychodzić to chciała pocałować mnie w policzek ale a ja odwróciłem i nasze usta zetknęły się. położyłem swoją dłoń na jej włosach i przytrzymałem by nie odsunęła się a ja pogłębiłem pocałunek. Ona nawet nie stawiała oporu by przerwać pocałunek. Gdy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy do siebie. Zobaczyłem postać w drzwiach. Z szokiem na twarzy stał Aoi.

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Odpowiedzi na komentarze :*


Chinatsu Yuuriko - wiesz moim zamierzeniem było pisanie po trochu co dziennie no ale to nie było sensu bo wychodziło mi kilka zdań dziennie. 

 Kira Sakamoto - przepraszam że prze zemnie jesteś zła. przepraszam, tak wiem zabijesz mnie, ech może zlutujesz się nade mną? hym?


 Ania Kowalewska -  to jak tamta notka zostawiła niedosyt nie chce myśleć co będzie po tej:)

niedziela, 20 stycznia 2013

sweet grapes 7 1/4



 Pozwólcie kochani ze napiszę kilka słów. Miała być notka w weekend. Jest w niedziele wieczorem. Ostatni tydzień to była jakaś masakra i nie miałam w ogóle czasu by napisać ją więc wstawiam to co mam. NOTKA BEZ BETY bo stwierdziłam że jeśli napiszę resztę wtedy wyślę becie i opublikuję całość. Mam nadzieje, że się nie gniewacie ze to nie jest obiecane 5 stron? 
Kocham was i baaaardzo mocno ściskam .





~~Kai~~

            Było mi tak błogo i ciepło. Nie chciałem otwierać oczu by widzieć obdrapane ściany pokoju i wracać do rzeczywistości. Tak jak jest było mi całkiem dobrze. Jestem pewnie w niebie. Tak w niebie jest tylko tak ciepło i miło, nic cię nie boli tylko te denerwujące pikanie. Aaaa tam później sprawdzę co to tak pika. Poleżę sobie jeszcze trochę z zamkniętymi oczami. Często nastawiałem sobie budzik 15 minut wcześniej by poleżeć troszeczkę i wtedy wstać.  Kto jak kto ale ja jestem mistrzem byczenia się  i wylegiwania w łóżku. Leżąc tak poczułem, że ktoś gładzi moją dłoń. Ta czyjaś dłoń miała szorstkie opuszki co było dość nieprzyjemne, czyżby to ojciec? Proszę niech to nie będzie on. Zacisnąłem mocniej oczy spodziewając się bólu ale to nie nastąpiło usłyszałem tylko chrapanie? Otworzyłem oczy ze zdziwienia a jasne światło zmusiło mnie do natychmiastowego ich zamknięcia. Poleżałem chwilkę a następnie otworzyłem powoli jedno oczko, blask światła już nie był tak jaskrawy jak za pierwszym razem, więc po chwili otworzyłem drugie i popatrzyłem na osobnika który dotykał mojej dłoni. Ale jedyne co widziałem to całą masę czarnych włosów. Twarz miał zwróconą ku drzwiom więc nie wiem jak wyglądał. Jak domniemam z jego ust znów wydostało się chrapnięcie a ja uśmiechnąłem się. Chciałem się roześmiać ale zabolały mnie, wszystko. Pewnie leki przeciw bólowe przestały działać. Zdusiłem w sobie jęknięcie bólu by nie obudzić śpiącego. Patrząc się na jego głowę zapragnąłem dotknąć jego włosów, sprawdzić czy są miękkie czym pachną. Wyciągnąłem powoli dłoń z pod jego palców bo drugą rękę miałem w gipsie. Zdrową dłoń położyłem delikatnie na jego włosach. Miał delikatne, grube włosy chodź już trochę przetłuszczone. Pewnie siedzi przy mnie któryś z kolei dzień. Uśmiechnąłem się do siebie a moje serce oblała fala radości. Nikt nigdy tak o mnie nie dbał i nie troszczył się, nawet mama. Pamiętam, że jak byłem chory to szła do pracy a ona zostawiała mi na stoliku szklankę z wodą i tabletki. Nic więcej. Byłem dzieckiem i mogłem połknąć je wszystkie i już się więcej nie obudzić i co wtedy? Do sali weszła  pielęgniarka. Nie brzydka, ładne nogi, czarne długie włosy i duuuże malinowe usta za pewne stworzone do całowania.
            -Ooo już się obudziłeś? Bardzo jesteś obolały? – Zapytała z troską w głosie. Miała taki melodyjny i słodki głos.
            - Jestem odporny na ból. – Powiedziałem by zaszpanować wtedy ona zauważyła że gładzę głowę nieznanego. Szybko oderwałem dłoń by sobie czegoś nie pomyślała. Przeciecz ja nie jestem gejem!!
            - To twój brat? Siedzi tu odkąd cię przywieźli. To naprawdę urocze że tak się troszczy o ciebie. Ale chyba trzeba trzeba go obudzić- Ale jak to cały czas? przeciecz. Kto normalny siedzi przy nieznanym dzieciaku i opiekuję się nim. Zrobiłem  swoją osobistą burzę mózga i starałem się przypomnieć co widziałem zaraz przed trafieniem tu. Pamiętam, że ktoś przyszedł do mojego pokoju i przytulał. Na jego widok uspokoiłem się i pomyślałem, że mógłbym w tamtej chwili umrzeć. Ale na szczęście nie stało się tak. Żyję i mogę podziękować osobie która mnie uratowała. Chodź nie wiem czy cieszyć się z tego że mnie uratował. W domu zmów będzie to samo piekło a ja nie chce tam wracać. Wolę umrzeć niż tam wrócić. Nienawidzę swojej rodziny, życia ani szkoły. Poczułem że po moich policzkach poleciały łzy.
            - Hej co się mażesz?- Zapytała pielęgniarka, całkiem zapomniałem o jej obecności tu.
            - Bolą mnie żebra. – Powiedziałem na odczepnego chodź to było prawdą. Ale nie chciałem by się nade mną użalała. Nie lubiłem tego, użalanie się nad kimś jest tylko grą. Tak naprawdę nie jest im mnie szkoda. Po prostu udają a po wyjściu z sali myślą co by zjeść na lunch.
            - Przepraszam ale nie mogę ci podać leków za pół godziny będziesz miał badanie.- P P Powiedziała uśmiechając  się do mnie  i pogłaskała mnie po głowie. To było miłe, taki matczyny dotyk którego nigdy nie zaznałem. Uśmiechnąłem się przez łzy i otarłem je zdrową dłonią. Moją czynność przerwało chrapanie, znów się uśmiechnąłem a  pielęgniarka skierowała kroki w jego kierunku. Zapewne chciała go obudzić.
            - Niech śpi. Należy mu się odpoczynek. – Powiedziałem sam nie wiem dlaczego. Jak ona by go obudziła to zobaczył bym jego twarz a tak to lipa. No ale jest mi go szkoda, tyle ze mną siedzi i dopiero teraz zasnął.
            - Jak chcesz- Dziewczyna uśmiechnęła się a po chwili wyszła. Wróciła po jakimś czasie z pielęgniarzem i pomogli mi się zapakować na wózek i zawieźli mnie na badania. Na szczęście gościa nie obudzili co mnie cieszyło. Wyjeżdżając z sali obejrzałem się i popatrzałem na twarz śpiącego chłopaka. Miał kolczyk w wardze i zmartwiony wyraz twarzy tak jak by podświadomie się o mnie martwił. Wiem, że już gdzieś widziałem tą twarz tylko byłą uśmiechnięta. Tylko gdzie ja mogłem spotkać tego człowieka? Ach ta moja krótka pamięć.

~~ Aoi~~
Obudziłem się z głową na łóżku i poczułem jak po kąciku ust spływa mi ślina. Starłem ją szybko w nadziei, że nikt nie widział i rozejrzałem się po sali i przeżyłem szok. Łóżko Kaia było puste. Ale jak to? Przeciecz przed chwilą był i spał!! Ktoś  porwał mojego Kaia. Oddajcie mi go natychmiast!! Wyleciałem spanikowany z sali i pobiegłem do pokoju pielęgniarek. Otworzyłem zamaszyście drzwi tak że one uderzyły z hukiem o ścianę. Pielęgniarki popatrzały na mnie jak uciekiniera z oddziału psychiatrycznego.
            - czego ? – powiedziała jedna starsza i gruba kobieta, wredna suka

wtorek, 15 stycznia 2013

...

Dostaję od was upomnienia kiedy pojawi się nowa notka... tak więc... zabieram się za jej pisanie. Tak dopiero ale dobrze że w ogóle się zabieram. Mam głęboką nadzieje że w weekend notka już będzie. Cierpliwości kochani. By wynagrodzić wam to że tak długo czekaliście napiszę notkę na 5 stron co?
Tak więc.. Cierpliwości kochani i do zobaczenia.
Pozdrawiam was:*