czwartek, 6 grudnia 2012

Notka na mikołajki:D i Liebster Award.



Takie słodkie i pluszowe cuś:D Ogólnie mówiąc to "plusz, róż i chupa chupsy"


Dedykuję ją wszystkim odwiedzającym bloga jesteście kochani i daliście mi kopa. Przepraszam was za moje skargi że nie komentujecie. Przyznaje się namąciłam coś w opcjach  i mi wszystkie komentarze wrzucało to do modernizowania komentarzy. Pod 4 częścią zastosuje się to waszych obiekcji. A przynajmniej postaram się bardzo. Jeszcze raz kochani moi dziękuję za komentarze i przepraszam.
  Dziękuję też mojej becie - An za to że poświęca czas czytając Yaoi którego nie lubi:D 



~~Bou~~
 Gdy otworzyłem oczka od razu przypomniałem sobie że dziś 6 grudnia czyli Mikołajki. Zdziwi to was ale ja korzystam z każdej okazji do jedzenia słodyczy. Nawet takie święto jakie jest w Polsce 6 grudnia czyli Mikołajki. Chłopaki wiedzą, że jak nic nie dostanę na jakieś święto chodzę smutny po domu a oni tego nie lubią. Taaak owinąłem ich sobie dookoła paluszka ale kto nie oprze się takim słodkim oczkom jak moje?. No dobra jest Yuuki ale ten kołek jest głupi i śpi w szafie od co!!. Zerwałem się szybko z łóżeczka, zebrałem po drodze prezenty które przygotowałem dla chłopaków i  poszedłem obejrzeć swoje buciki które stały przy drzwiach. Nooo dobra ciężkich glanów nie powinno nazywać się bucikami ale co mi tam. To moja głowa i mogę sobie myśleć jak chce. Zajrzałem do nich i … nic w nich nie było, chciało mi się płakać. Czyżby chłopaki o mnie zapomnieli? Byłem aż tak niegrzeczny i dawałem im w kość? Spuściłem główkę i powsadzałem do ich butów prezenciki i poszedłem powrotem do łóżeczka. Przytuliłem do siebie misia w kształcie królika z naszego logo i popłakałem się. Zapomnieli o mnie, nie kochają mnie i pewnie chcą bym się wyprowadził. No tak nie jestem już w zespole wiec to oczywiste. Przetarłem oczka, które piekły mnie już od płaczu. Serduszko mnie bolało jak by ktoś wbijał mi w nie szpilki. Było mi tak źle. Niech mnie ktoś przytuli. Chociaż by Kanon, tak on mógł by to zrobić. W jego ramionach było mi tak ciepło i tak ładnie pachnie. Ale nawet on zapomniał. Pociągnąłem noskiem. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

~~ Kanon~~
            -To jest okrutne co mu robicie. On tam ryczy a wy to macie gdzieś- Krzyczałem szeptem na chłopaków którzy postanowili się zabawić i nie robić małemu prezentów. Pomysłodawcą był Yuuki. Nie lubił małego  i wyżywał się na nim w każdy możliwy sposób. Wkurzało mnie to, że reszta też dała się w to namówić.
            - Och daj spokój, nic mu nie będzie i może da nam w końcu spokój z tymi durnymi świętami. – Powiedział Miku głaskając swojego pieska a mnie aż krew zalała
            - Może dla ciebie są to durne święta ale dla niego nie! – Wstałem i zabierając kurtkę z wieszaka. Ubierając buty poczułem że coś w nich mam. Odwróciłem trampka i wypadła z niego mała paczuszka owinięta niebieską wstążką. Uśmiechnąłem się i wrzuciłem ją do kieszeni kurtki, ubrałem buty a gdy miałem wychodzić…
            - Gdzie idziesz? Mieliśmy iść wszyscy do Mayaviego na imprezę. – Taaa na imprezę mikołajkową szli a głupiego upominku małemu nie mogli zrobić idioci…
            - Nie mam humoru z wami pić – Powiedziałem to i wyszedłem na spacer. Chodziłem długo, krętymi i wąskimi uliczkami. Chodząc tak zawędrowałem do szkoły z internatem, w której się poznaliśmy. Pamiętasz to Bou? Miałeś czarne włosy i jak sam powiedziałeś był to najgorszy okres w twoim życiu tylko dlatego, że nie mogłeś się ubierać i farbować włosów. Zaśmiałem się wtedy i powiedziałem, że wtedy też byłeś uroczy. Fuknąłeś na mnie a na twojej twarzy pojawiły się 2 soczyste rumieńce. Wyglądałeś tak uroczo i niewinnie. Jesteś taki cały czas ale nigdy ci tego nie mówię bo nie wiem czy odwzajemniasz moje uczucie. Usiadłem na ławce w  parku  i popatrzałem w niebo. Szła ciemna chmura, pewnie będzie padał śnieg.  Wiesz Bouś tak pięknie wyglądasz z płatkami śniegu we włoskach. Pierwszy raz zobaczyłem cię w takiej scenerii już jak założyliśmy zespół. Szedłem do ciebie po kostki bo ja swoje gdzieś zgubiłem. Na podwórzu lepiłeś bałwana, miałeś różowiutkie policzki i nos a na twoich włoskach połyskiwał świeży śnieg. Miałem ochotę wtedy cię pocałować i nie wypuścić z obiec ale uśmiechnąłem się w między czasie cykając  ci fotkę z ukrycia. Mam ją do teraz na telefonie. Skończyło się na tym że zrobiliśmy bałwana większego od Ciebie. Był piękny, szkoda tylko, że stopniał wiosną. Wsadziłem ręce do kieszeni bo skostniały mi dłonie z zimna, mróz był dziś nieznośny szczególnie, że wiał wiatr. Poruszając palcami w kieszeniach poczułem chłodny papier i owinięty w nią pudełeczko. Prezent od Bou, całkiem o nim zapomniałem. Położyłem prezencik na kolanach i odpakowałem go drżącymi dłońmi. Gdy papier opadł zobaczyłem okrągłe niebieskie pudełeczko. Otworzyłem je z walącym jak młot sercem. W środku znajdowała się kostka do basu. Chciałem ją wyciągnąć ale coś ją trzymało. Podniosłem ją razem z tą gąbeczką w której siedziała kostka i zobaczyłem ze kostka ma dziurkę a przez nią był przewleczony złoty łańcuszek. Razem wyglądało to wspaniale. W pudełeczku znajdował się też liścik. Zawiesiłem łańcuszek na szyi i sięgnąłem po karteczkę


             Dla największego zapominalskiego chłopaka jakiego miałem okazję poznać, byś miał ja zawsze przy sobie i byś nie zapomniał o największym przyjacielu.

                                                     Twój Bouś


            Jejku jaki piękny. Uwielbiałem jego całego jego pismo też. Ale Bou.. nigdy nie będziesz dla mnie tylko przyjacielem, jesteś dla mnie kimś więcej. Dużo więcej. Chwyciłem kostkę w palce i przyjrzałem się jej. Grubość odpowiednia taka jaką lubię grać. Kostka była czarna, na jednej stronie była złotymi literkami napisana moja ksywa. Odwróciłem ją i zobaczyłem czerwony napis ksywkę Bou. Zaśmiałem się do siebie. Cały on, jest mały ale daje znaki każdemu gdzie jest i co robi. Nie daje o sobie zapomnieć a jeśli nikt nie zwraca na niego uwagi albo chodzi i dokucza albo tuli się jak jakiś kotek. Osobiście wolałem tą drugą wersję. Wtedy przytulałem go i gładziłem po włoskach i pleckach. Jest moim małym skarbem. Uświadomiłem to sobie wiesz kiedy? Pamiętasz kiedyś w trasie miałem zły dzień. od samego rana coś gubiłem, zapominałem albo tłukłem. Chciało mi się płakać, więc leżałem na końcu autokaru ze słuchawkami w uszach odizolowany od reszty świata by nikogo nie poturbować albo co gorsza nie zabić. Przysypiałem już kiedy poczułem, że ktoś okrywa mnie swoją bluzą a później kładzie się obok mnie. Udawałem, że śpię więc miałem zamknięte oczy, jednak przesunąłem się delikatnie w głąb siedzenia by osoba nie spadła. Poudawałem jeszcze, że śpię a jak osoba leżąca obok miała spokojny i równy oddech uchyliłem oczy. To byłeś ty mój mały gitarzysto. Twoja twarzyczka była tak blisko mojej. Serce zabiło mi jak szalone a twój konwaliowy zapach perfum działał na mnie jak afrodyzjak. Jesteś taki piękny, delikatny i niewinny jak śpisz. Po  prostu wspaniały, coś podkusiło mnie i delikatnie wtedy musnąłem ustami twój policzek. Podrapałeś się po nim na co zachichotałem cichutko. Twój gest był taki uroczy. Moje serce przyśpieszyło jeszcze bardziej swoje walenie. Byłem pewny, że jak być nie spał czuł byś je. Uśmiechnąłem się i położyłem swoją głowę patrząc na ciebie. Od tego się zaczęła moja miłość. Później zwracałem na ciebie uwagę, byłem zazdrosny o ten fanserwis z Miku. Myślałem wtedy, ze mu łeb ukręcę. Tobie też się dostało, wyżyłem się na tobie zamiast trzymać zazdrość w kieszeni. Czułem się okropnie bo doprowadziłem się do łez nazywając pustą lalką i rozpieszczoną panienką. Mimo to kolejnego dnia uśmiechałeś się do mnie jak by nigdy nic się nie stało. Przepraszałem cię za to cały dzień i spełniałem wszystkie twoje zachcianki. Tym sposobem kupiłeś sobie nowe spodnie, bluzkę i mnóstwo bransoletek i spineczek. A tachać musiałem to ja, ale wiesz to był przyjemny ciężar. Znów popatrzałem w niebo, zaczął padać śnieg. Maluchu zabiorę cię dziś na spacer co? < uśmiechnąłem się do siebie jak wariat a później ruszyłem w stronę sklepów kminiąc co ci kupić byś nie był na mnie zły i by te mikołajki nie były dla ciebie najgorszymi w twoim życiu…
            … Mając już prezent dla ciebie wracałem do naszego wspólnego domu. Miałem cichą nadzieje że chłopacy już poszli. Niestety nadzieja matką głupich. Od progu panował tam straszny harmider i hałas. Miku siedział w łazience a Takuya walił do drzwi nie on strzelał do drzwi z pistoletu na kulki. Minołem ich i na szczęście udało mi się uniknąć bolesnego postrzału. Wchodząc do salonu zauważyłem tylko głowę mojego aniołka który siedział na dywanie i coś robił, miał zawzięty i zły wyraz twarzy. Pewnie obraził się na świat.  Otwierałem już usta kiedy dostałem skarpetką w twarz. Fuu to jest obrzydliwe. Podszedłem bliżej do winowajcy czyli Bou i chciałem na niego nawrzeszczeć ale zobaczyłem ze siedzi na plecach Yuukiego i ściąga z niego jak domniemam jego skarpetki. Dlaczego Bousia? Bo były w biedroneczki. Tylko on ma odwagę nosić takie coś. Wybuchłem śmiechem a Bou popatrzał na mnie wściekle.
            - Pomógł byś mi a nie się śmiejesz- powiedział udając obrażonego.
            - Ten śmier...dziel  u…kradł mi skar…pet...ki iii kła…Mie,  że są je..go  aaaaa ja wiem że są Mo..je.. – przerywał tak bo podskakiwał na nim a z jamy gębowej Yuukiego wydobywały się jęki i śmiechy. Jeszcze bardziej się roześmiałem. Na twarzy Gitarzysty były rumieńce z wściekłości i pewnie ze zmęczenia. Uroczy.

~~ Bou~~
            Byłem zły na tego niedorozwoja. Jak spałem wkradł mi się do sypialni i wykradł moje ulubione skarpetki, te najbardziej puchate i dizajnerskie. Rozciąga je swoimi wielkimi jak kajaki stopami a nikt nie raczy mi pomóc. Jeszcze bardziej byłem zły na Kanona. Zamiast mi pomóc stoi i się śmieje. W moje malutkie serduszko znów wbiło się kilkanaście szpileczek.  Miałem dość tego dnia, w moich oczkach pojawiły się malutkie łezki. Łatwo się wzruszałem to prawda ale nie przeszkadzało mi to. Chciałem by już się skończył i nie pojawił następny. Wstałem z tego głupka i udałem się w stronę swojego pokoju. Po drodze dostałem dodatkowo upokorzony przez Takuye który strzelił mnie w pośladki i plecy kulkami. Uciekłem jeszcze szybciej do pokoju i zamknąłem się od środka. Padłem na łóżko i płakałem. Miałem dość ich wszystkich i tego życia. Choroby przez którą musiałem odejść z zespołu. Chłopaków i tego mieszkania z nimi. Nie ma chuja jutro wyprowadzę się i zniknę im z widoku. Płakałem w miśka a po pół  godzinie płaczów i smarkania w chusteczki zasnąłem.
            Obudziło mnie pukanie do moich drzwi. Popatrzyłem na telefon była 20, rany czyli ten dzień jeszcze się nie skończył. Pukanie nie ustawało więc schowałem głowę pod poduszkę.
            - Bouśku otwórz. To ja Kanon. – Zignorowałem jego wołanie. Niech spada na szczaw. Nie chce na niego patrzeć ani na żadnego z chłopaków. Chciałem spać, naciągnąłem na swoją główkę kołderkę i zamknąłem oczka. Chciałem zniknąć ze świata, teraz, natychmiast.
            - Bou mam twoje ulubione kanapki i sok. Nic nie jadłeś cały dzień więc pomyślałem że jesteś głodny. – Jak na zawołanie mój brzuszek zaburczał. Ale  czyżby on się o mnie martwił? To nie możliwe, pewnie po prostu ruszyło go sumienie. No ale moje kanapki.. On robił naj pyszniejsze. Nikt takich nie umiał tylko on bo on jest w tym mistrzem. Ciekawe czy odkroił mi skórki, nie lubiłem ich były twarde albo suche. Popatrzałem na drzwi.
            - Odkroiłem skórki no ale widzę ze nie chcesz więc pewnie będę musiał zjeść je sam – Powiedział z udawanym smutkiem. Jak torpeda ruszyłem do drzwi i otworzyłem je z rozmachem. Kanon uśmiechnął się do mnie a ja zabrałem kanapki i sok a później zniknąłem znów w swoim pokoju. Usiadłem pod drzwiami i wgryzłem się w pierwszą kanapkę. Była kształtu kwiatka a smakowała jeszcze lepiej. Usłyszałem jak odchodzi od drzwi i pogwizduje cicho. Ciekawe o co mu chodziło. Wzruszyłem ramionkami i jadłem dalej. Gdy szamałem swoją porcję kanapeczek i popiłem sokiem czułem się dobrze. Teraz mógł bym umrzeć. Jestem najedzony, jest mi ciepło. No ale podłoga jest za twarda dla mojego tyłeczka, wiec chcąc nie chcąc podniosłem tyłek z podłogi i poszedłem do kuchni odnieść talerzyk i szklankę. Postawiłem je w zlewie i popatrzałem za okno. Pisnąłem z radości!! Śnieg!! W końcu spadły te malutkie mrożone kropeczki. Jak łezki tylko że słodkie :D. otworzyłem okno nabierając w swoje łapki trochę śniegu i uformowałem z niego kulę śnieżna.
            Kanoooon – Zawołałem go, miałem ochotę odegrać mu się za to że natarł mnie rok temu, później byłem chory a on się mną zajmował. Nie powiem ale było to strasznie miłe. Kanon wszedł do kuchni i uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłem uśmiech a łapki miałem z tyłu by nie wiedział co na niego szykuję. Zacząłem do niego podchodzić powolutku a na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.
            - Co chciałeś mały? – Cooo?! Nazwał mnie małym? Ooo nieee !! Rzuciłem się na niego przez co upadł ze mną na podłogę, siedziałem na jego biodrach i wyciągnąłem zza pleców kulkę ze śniegu i rozplaskałem mu ją na twarzy śmiejąc się przy tym. Poczułem jak złapał mnie za biodra i odwraca tak że ja leże na podłodze. Otrzepał się jak pies przez co śnieg wylądował na mnie, śmiałem się zasłaniając twarz dłońmi. Śmieliśmy się tak przez chwile aż on zaczął mnie łaskotać przez co znów zacząłem się śmiać.
            - Mnie będziesz śniegiem nacierał? Mnie? – Śmiał się razem ze mną i łaskotał mnie. Jego dłonie dostały się pod koszulkę i łaskotał moje nagie ciało. Miał takie delikatne palce, ciepłe i gładkie. Po moim ciele przeszedł dreszcz. W połączeniu ze śmiechem wywołało to u mnie... czkawkę. Jak mi wstyd. Zakryłem szczelniej swoją twarz a z moich usteczek znów wydobyło cię czknięcie. Usłyszałem jak się śmiejesz głośno przez co zarumieniłem się mocniej. Czułem jak pieką mnie policzki, w tym momencie chciałem zapaść się pod ziemię. Przestał się śmiać tylko podał mi swoją dłoń bym wstał. Skorzystałem z niej bo zaczęło mi się robić twardo. Pociągną mnie za łapkę troszkę za mocno przez to pisnąłem i wpadłem w jego ramiona, były one takie ciepłe i pachniał ładnie.. chyba cytrusami... Tak bardzo podobał mi się jego zapach. Wtuliłem się w niego nieświadomie i wiecie co zauważyłem? Że ma kostkę ode mnie!! Jak mnie to ucieszyło. To znaczy, że cieszy się i  mu się podoba. Szkoda, że on nic nie zrobił dla mnie. Westchnąłem a on to usłyszał.
            - Co jest Bousiu? – Zapytał troskliwie co było słychać w jego głosie.
            - No bo dziś mikołajki a wy wszyscy o mnie zapomnieliście -  powiedziałem łamiącym się głosem a swój nosek wtuliłem w jego ramię.
            -Wiesz co? Ja coś dla ciebie mam.- Popatrzałem na niego zdziwiony
            - Naprawdę? Co to takiego no co? – Zacząłem podskakiwać w miejscu i klaskać w dłonie. Już chciałem obejrzeć prezent od niego.
            - Ale najpierw pójdziemy ulepić bałwana co? – bałwana? Ejjj ja chce prezent od ciebie a nie lepić bałwana..
            - A nie możemy później? Twój prezent jest na pewno wspaniały... – Popatrzałem na niego prosząco, moimi wielkimi psimi oczkami.
            - Nie Bou najpierw bałwan a później prezent – Westchnąłem i zrobiłem smute oczka.
            - Noo dobrze Kanon to chodźmy- Zaśmiałem się złapałem go za dłoń i poszliśmy ulepić wielkiego bałwana…
            … Bałwan  był już gotowy miał perukę Yuukiego i wielki napis „ jestem Yuuki i jestem idiotą” Tabliczkę wymyśliłem sam a z peruką pomógł mi Kanon. Wiecie uwielbiam go. Jest wspaniały i miły i pomaga mi, nie zostawił mnie samego gdy inni poszli pić do Meeva. Ja tam nie chciałem iść bo ten zboczeniec znów by się do mnie dobierał, a ja tego nie lubiłem. Najpierw ja zrobiłem zdjęcie Kanonowi a później on mi. Na końcu poprosiliśmy młodą sąsiadkę by zrobiła nam zdjęcie. Zgodziła się ochoczo. Podziękowaliśmy jej a później poszliśmy na gorącą czekoladę do domu. Aż mi się oczka zaświeciły od zapachu, Kanon dodał do niej cynamonu przez co pachniało tak świątecznie. Zasiedliśmy razem na kanapie i owinęliśmy się wspólnym kocem i a nasze dłonie ogrzewały się o kubki. Było tak przyjemnie i dobrze. To jednak nie są najgorsze mikołajki jakie miałem okazję przeżyć. Mogłem je spędzić z moim przyjacielem. Chodź... Popatrzałem na jego twarz, patrzał się w okno i wyglądał na zamyślonego. Ciekawiło mnie o czym myśli. Czy kiedyś się dowiem? Pewnie zastanawia się jak bawią się chłopaki. Nie dziwię mu się. Na jego miejscu też bym wolał.  Niespodziewanie odwrócił głowę i popatrzał na mnie. Zarumieniłem się bo złapał mnie na wpatrywaniu w niego. Moje serce zabiło szybciej. Widziałem dookoła jego twarzy taką białą poświatę. Wyglądał w niej jak Anioł. Uśmiechnął się do mnie na co na odwzajemniłem uśmiech rumieniąc się.
            - Bou wiesz. Ja.. znamy się bardzo długo iii. Co sądzisz o związkach homoseksualnych? – Hym? Dlaczego mnie pyta o to w takiej chwili?
            - Wiesz.. ludzie powinni być szczęśliwi i kochać kogo chcą. A dlaczego pytasz?
            - Dlatego że zakochałem się w kimś. Konkretniej w chłopaku. – Posmutniałem i popatrzyłem na swój kubek. Pewnie jest przystojny i silny, a ja nie mam szans z taką konkurencją. Poczułem jak obejmuje mnie za ramię. Automatycznie położyłem głowę na jego ramieniu. To było przyjemnie.
            - Nie smuć się Bou. -  Jak miałem się nie smucić kiedy chłopak który jest dla mnie ważny niedługo odejdzie?  Chciało mi się płakać ale powstrzymałem się.
            - Ładny jest?- Zapytałem bo chciałem wiedzieć czy mam u niego jakieś szanse czy już definitywnie to koniec.
            - Piękny, ma blond włosy – Poczułem jak gładzi mnie po włosach
- Malutki śliczny nosek – Poczułem jak puka mnie w nosek
- I taką gładką jedwabną skórę. – Poczułem jak jego ciepła dłoń gładzi mnie po moim
policzku. Zarumieniłem się na ten jego gest. Opisywał go jak anioła. Jak najpiękniejszą istotę na świecie.
            - Musi być niesamowity- Przyznałem mu rację. On na moje stwierdzenie zaśmiał się i popatrzał mi w oczy. Zarumieniłem się gdy poczułem jego dłonie na moich policzkach, jego kciuki delikatnie gładziły moją skórę pod okiem. To było cudowne i magiczne. Mogłem patrzeć w jego oczy bezkarnie. Nasze twarze przybliżały się bardzo powoli. Oblizałem usteczka i zamknąłem oczka zanim nasze wargi zetknęły się. Miał takie ciepłe ustka, a pocałunek był taki magiczny. Oderwaliśmy się od siebie bo zabrakło nam tchu.
            - Kazu posłuchaj ja.. jesteś dla mnie najważniejszym człowiekiem na świecie. – Ja? To znaczy że on mnie jednak kocha. Usiadłem mu na kolana i objąłem za szyjkę.
            - Ja ciebie też kocham Kanon.- Wtuliłem się w niego i pocałowałem znów jego ustka.
Jedno jest pewne. To są najwspanialsze mikołajki jakie kiedykolwiek przeżyłem. Za rok nie chce już nic. Mam wszystko czego mi trzeba. Odwzajemnioną miłość.


 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 Znalazłam kolejną nominację do Liebster Award. 
Dziękuje wam bardzo:) To już trzecia wiec czuję się zaszczycona. Kochani jesteście. pisałam wam już to?

Kolejna nominacja pochodzi od

 Odpowiadam ma jej pytania
1. K-pop czy j-rock, a może oba?

- Oba ale bardziej z naciskiem na J-rock
2. Ulubione zwierzę?
- Psy i świnki morskie
3. Twoje największe marzenie?
- Koncert Gazetto w Polsce i bym dostała bilety VIP :D
4. Ulubiony kolor?
- niebieski
5. 10 ulubionych zespołów?
- The Gazette, Lm.c, One ok rock, An Cafe, SuG, Alice nine, Led apple, A, Shinee, Mix Speaker's Inc
6. Yaoi, Yuri czy Hentai?
- Yaoi oczywiście
7. Ulubiona piosenka?
- The Gazette - Untitled
8. Spódnica, sukienka czy spodnie?
- spodnie łamane na spudniczka
9. Twoje największe talenty?
- moim największym talentem jest brak talentów
10. Ile czasu interesujesz się Japonią/Koreą Płd. ? (jeśli w ogóle się interesujesz)
- Coś koło 4 lat.
11. Najlepsza pora roku na depresje jesienną? (to pytanie podchwytliwe :3)
- hehe o dziwo jest to zima a na depresję polecam sen albo czekoladę

 Znalazłam 2 bloki które nominuję:D
 
1. http://yaoi-stories-everywhere.blogspot.com
2. http://midd-no-katari.blogspot.com

A oto pytania a ponieważ nie jestem w stanie nic wymyślać skopiuje z tamtych moich pytań. To chyba nie jest zakazane co?

1. Co sądzisz o K-pop'ie?
2.Ulubiony zespół Japoński/Koreański?
3. Ulubiony zespół Europejski?
4.Śpisz z misiem?
5. Pierwsza piosenka dzięki którym pokochałać/łeś Azjatycką muzykę?
6. Masz jakieś utryte talenty?
7. Ulubiony kwiat?
8.Ulubiony Aktor?
9. W której klasie jesteś?
10. czekolada mleczna czy gorzka?
11. Ulubione Anime?

3 komentarze:

  1. Piękne, piękne, piękne! takie słodkie :) Bou jest kochany :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie słooodkie :) Przyjemnie i szybko się czytało. Bouś jest taki kochaany. Kanon oczywiście też. A Yuuki'ego to bym chętnie rozszarpała. Dręczyć Bou?! Jak tak można, no?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeej jakie kawaii *.* Yuuki giń!

    OdpowiedzUsuń