One shot
„ May sweet
dream” Uru & Ruki
UWAGA!! SCENY 18+
~~ Ruki~~
Siedziałem na kanapie w naszej kanapie w studiu. Byłem
zmęczony, nie tylko ja. Wszyscy byliśmy. Na naszych czołach perlił się pot.
Popatrzałem po wszystkich. Kai był blady i miał sińce pod oczami. Jemu najbardziej
udzielała się ta napięta atmosfera. Ludzie z góry narzucali nam coraz krótsze
terminy wydawania nowych płyt a w zamian mieliśmy więcej koncertów i wywiadów.
Jesteśmy ich maszynkami do zarabiania pieniędzy. Ja to wiedziałem ale czy
reszta też? Mój wzrok powędrował na
Aoia. Od kilku lat byliśmy ze sobą razem i to dosłownie. Na początku
naszego związku było fajnie. Patrzył na mnie z obojętnością w oczach, nie
chciał się kochać. Baaa on nawet nie chciał bym go przytulił. Bolało mnie to i
na samą myśl o tym że on ma kogoś innego miałem łzy w oczach. Odwróciłem od
niego wzrok i popatrzałem w okno. Było już ciemno. Przesunąłem wzrok trochę w
prawo i popatrzałem na twarzy Uru. Siedział na parapecie a czoło miał oparte o
zimną szybę. Miał zamknięte oczy i wyglądał jak by spał. Było mi go szkoda
najbardziej. Wiedziałem ze jak co wieczór Uru w swoim domu zaleje się w trupa.
Wczoraj popatrzał mi w oczy całkiem przez przypadek. Przeraził mnie jego wzrok.
Był pusty i nie wyrażał żadnych uczuć. Nie pamiętam kiedy się ostatnio
uśmiechał tak szczerze. Chciałem go
przytulić ale do Sali wszedł Aoi więc tylko uśmiechnąłem się do Uru, on
odwrócił wzrok. Nie wiem dlaczego tak się zmienił. To chyba było od czasu gdy
pocałowałem go przez przypadek w usta na scenie a później po koncercie on
chciał ze mną pogadać ale przerwałem mu mówiąc że to był tylko przypadek i nic
dla mnie nie znaczący. Taaaak od tamtej pory zamkną się prze demną i innymi.
Nawet Kai nie mógł do niego dotrzeć a on
jest naszym psychologiem. Zajęty swoimi myślami nawet nie zauważyłem że
wszyscy wyszli. Wszyscy oprócz śpiącego Uruchy. Nawet Aoi z którym wracałem
samochodem do naszego mieszkania. Znów będę zasuwał z buta 2 km. Ja już mu powiem w domu.
Podniosłem swoje jędrne pośladki z kanapy i podeszłem do niego. Był taki
spokojny i delikatny jak spał.
Przejechałem delikatnie opuszkami palców po jego policzku. Był chłodny
ale skórę miał taką jędrną i delikatną. Popatrzałem na jego usta. Były uchylone
delikatnie, miały soczysty kolor i były jędrne tylko zapraszały do pocałunku.
Nachyliłem się bardzo powoli i będąc
milimetry od niego przypomniałem sobie
że jestem z Aoim. Jego kocham i tylko jego całuję i będę całować. Odsunąłem się
o krok i szturchnąłem Uru za ramię
-Uruha
obudź się. Już wszyscy poszli.- popatrzyłem na jego twarz otworzył oczy i
popatrzał na mnie. Przez kilka sekund jego wzrok wyrażał radość i szczęście.
Czyżby na mój widok? To było bardzo miłe i aż zrobiło mi się cieplej jak
zobaczyłem jak jego korciki ust unoszą się w górę w uśmiechu. Po chwili jednak
nie było śladu po uśmiechu. A jego wzrok stał się pusty. Westchnąłem.
- taaa
dzięki Matsumoto. – wyminął mnie zabrał swoją gitarę i kurtkę i skierował się
do wyjścia. To tyle? Żadnego „ może cie odprowadzić” czy „ pójdziemy na piwo”
byłem zawiedzony. Więc szybko zabrałem swoją bluzę i torebkę a po chwili już
biegłem za Uru. Gdy go zauważyłem wkładał gitarę do bagażnika.
- URU-
Krzyknąłem za nim ale on mnie olał, zamkną bagażnik z trzaskiem i wsiadł do
samochodu zanim zdążyłem do niego podejść. Podbiegłem do drzwi pasażera i
chwyciłem za klamkę by wsiąść do samochodu ale on zamkną się od środka.
Zajrzałem do środka i popatrzałem na niego. Patrzał mi w oczy a w jego oczach
był ból chciałem mu pomóc ale on wycofał z piskiem opon i odjechał. Więc ja z głową
pełną myśli o Uru udałem się na piechotę do domu…
… kluczami
otworzyłem drzwi. Dziwne jak Aoi jest w domu nie zamyka drzwi bo wie że rzadko
mam je przy sobie. Rozbierając się zauważyłem obcą parę butów i kurtkę. Nic mi
nie mówił że będziemy mieli gościa. Zakradając się do salonu by zrobić Aoiowi i
gościu niespodziankę usłyszałem jęki z naszej sypialni. Czyżby Aoia coś bolało?
Wszedłem do sypialni i zobaczyłem Aoia który posuwał jakiegoś chłopaka. Był
młodszy nawet ode mnie. Po moich oczach poleciały łzy i zaszlochałem. Chłopak
mnie usłyszał i popatrzył na mnie przerażony, szturchną Aoia ale on się tym nie
przejął tylko złapał go za członka powodując że młodszy jękną z przyjemności.
Aoi nie krępując się niczym doszedł w nim a młodszy doszedł na jego dłoń.
Gitarzysta przyłożył ją sobie do ust i oblizał, jego wzrok padł na mnie ale
dalej lubieżnie oblizywał palce. Wkurzyłem się jak on może!! W naszym wspólnym
łóżku po tylu latach!!
- czego
chcesz. Jesteśmy zajęci – powiedział podnieconym głosem
– chyba że chcesz się do nas przyłączyć.
Jesteś już rozciągnięty więc możesz zrobić mi loda- pogładził mnie dłonią po
policzku i brudząc mi policzek lepką mazią. Po moich oczach kalały łzy złości i
niedowierzania. Odepchnąłem go od siebie a po chwili już mnie tam nie było. On
traktował mnie jak dziwkę. Jak zabawkę, i tak w tej chwili się czułem. Biegłem przed siebie gubiąc łzy. Nie wiedząc
kiedy zderzyłem się z jakimś przechodniem i już byłem gotowy na upadek na pupę
gdy poczułem ciepłe dłonie opasające mnie w pacie. Były silne i stanowcze ale
nie robiły mi krzywdy. Byłem zawstydzony i zażenowany.
- przepraszam, to moja wina-
szepnąłem i odsunąłem się od mojego bohatera. Podniosłem wzrok i otworzyłem
szerzej oczy.
-Uru? – normalnie szok. Co on
robił w tej okolicy?
- tak. Coś się stało? – przyjrzał
mi się a ja odwróciłem twarz ale
poczułem na swoim podbródku jego palce kierujące moją twarz wprost na niego.
Ten dotyk był delikatny i taki opiekuńczy. Zamknąłem oczy. Było mi wstyd że
widzi mnie zapłakanego i w takiej sytuacji
- Takanori otwórz oczy – pokręciłem przecząco głową.
Wstyd mi na to nie pozwalał
- Taka-chan proszę spójrz na
mnie. – powiedział łagodnie. Powoli otworzyłem prawe oczko a później lewe.
Nasze oczy spotkały na siebie. Jego wzrok pokazywał troskę i zmartwienie.
Czyżby mną? Nie.. na pewno nie.
- a teraz powiedz mi teraz
dlaczego płaczesz- jego głos był uspokajający a jego dłoń pogłaskała mnie po
policzku ścierając kila łez. Moje serce zabiło szybciej. Czy to ta bliskość Uru
tak na mnie działa? Nigdy tak nie czułem się przy Aoiu. To było coś nowego i
niezwykłego
- ja.. to długa historia – w
moich oczach pojawiły się łzy na wspomnienie Aoia i tego chłopaka. Poczułem jak
Uru przytula mnie do siebie. Było mi tak ciepło i czułem się spokojny i
bezpieczny? Czy to właśnie jest szczęście i miłość? Jeśli tak to ja chce się
nią otaczać cały czas. było mi tak dobrze. Nie chciałem wychodzić z jego obiec.
Jedna z jego rąk wylądowała na plecach i gładziła je a kolejna wylądowała w
moich włosach. Chciałem zaprotestować bo nie nawiedziłem jak ktoś dotyka moich
włosów ale on to robił tak delikatnie, pieścił moje włosy delikatnie. Wtuliłem
nos w jego zagłębienie pomiędzy obojczykiem i szyją. Pachniał pięknie i
uspokajająco cytrusami o ile się nie
myliłem. Uwielbiam je…
- Pójdziemy do mnie to mi
wszystko opowiesz – orzekł a ja nie zamierzałem się sprzeciwiać. Byłem
otumaniony jego zapachem i zachowaniem. Ale on pewnie nic do mnie nie czuje. Po
prostu każdy by się o mnie zatroszczył widząc w jakim stanie jestem….
… dotarliśmy do mieszkania Uru.
Było nie wielkie ale przytulne. Uru posadził mnie na blacie w kuchni a jak mnie
podnosił pisnąłem zaskoczony. Siedziałem na blacie machając nogami a Uru wlał
wodę do czajnika i włączył.
- zrobię ci zieloną herbatę
dobrze? – powiedział to tak delikatnie. Nie znałem go z tej strony. Był całkiem
inny niż ten Uru na próbach. Tam był zimny, nie uśmiechał się ani nie odzywał
do nikogo zajęty swoją gitarą. A ten był.. ciężko mi to określić słowami. Kiwnąłem głową oznajmująco że zielona herbata
mi odpowiada. Obserwowałem go i zauważyłem że wyciąga z lodówki wino i nalewa
sobie do szklanki wypijając je normalnie jak sok o.O. chciał sobie nalać
kolejną szklankę ale zainterweniowałem zabierając mu butelkę. Schowałem ją za
plecy by nie mógł jej dostać w swoje łapki
- oddaj mi ją Ruki- pokręciłem
przecząco głową i powoli zaczołem wychodzić z kuchni tyłem a Uru szedł powoli w moją stronę. Tym
sposobem poczułem na udach oparcie kanapy.. Uru cały czas się zbliżał a ja
stałem jak ten kołek patrząc na jego ruchy które były kocie. Popatrzyłem na
jego sylwetkę. Był doskonały. Taki męski. Zagryzłem dolną wargę i patrzałem mu
w oczy. Graliśmy w grę ale nie wiedzieliśmy jak ona się nazywa. Uru stanoł
naprzeciwko mnie. Wręcz stykaliśmy się nosami a
ja poczułem na twarzy słodki oddech. Po moim ciele przeszedł dreszcz.
Westchnąłem a mój oddech owiał jego kark. Zadrżał i wyciągną dłonie po butelkę.
Ja odchyliłem się do tyłu i poleciałem na kanapę, nie świadomy że złapałem Uru
za ręke który upadł na mnie. Nasze usta znalazły się naprzeciwko siebie. Jego
dłoń z moją wylądowały za moją głową a butelka upadła na dywan robiąc na nim
plamę. Patrzeliśmy sobie w oczy. Jego były takie błyszczące. Szczęśliwe po
prostu. Moje wyrażały to samo? Myślę że tak. Uniosłem głowę stykając nasze usta
ze sobą. Miał takie delikatne wargi. Robiliśmy to nieśpiesznie, pieszcząc nasze
wargi nawzajem. Po chwili poczułem że jego usta znikają tak samo jak jego
słodki ciężar który mnie przygniatał. Wstając przejechał swoim kolanem o moje krocze.
Mimo wolnie jęknąłem a później zarumieniłem się. Uru to słyszał? Mam nadzieje
że nie. Popatrzałem na niego. Stał na de mną jak by przerażony tym co zrobił i
co się stało.
- ja .. Uru przepraszam to nie
powinno się stać. Masz chłopaka a ja nie chce niszczyć waszej miłości. –
powiedział i zarumienił się uciekając do kuchni. To nie tak.. to przecież ja go
pocałowałem a on czuje się winny. Poza tym już nie mam chłopaka. Podniosłem się
z kanapy i poszedłem za nim. Stał oparty o blat i otwierał kolejną butelkę
wina. Nie zdziwił bym się jak by miał ich tam cały roczny zapas. Wyrwałem mu
butelkę z rąk.
- Matsumoto proszę nie mam ochoty
na zabawę. – jego głos był smutny i jakiś zawiedziony. Miał zbolałą minę i
patrzał się na blat. Dlaczego mówił do mnie po nazwisku? Kiedyś mówił do mnie po imieniu i zdrabniał
je „ Takuś” do tej pory pamiętam jego
wesoły krzyk za mną jak my zabrałem gitarę i zwiałem
- Koyu wyjaśnijmy sobie coś
dobrze? Przy mnie nie ma picia. Uzależniłeś się to raz. Dwa to – spuściłem
głowę. Poczułem że on patrzy na mnie
- dwa to .. nie jestem już z
Aoim. On… zdradził mnie dlatego płakałem- znów miałem łzy w oczach. Bolało mnie
to co zrobił Aoi.
- nie jestem uzależniony jasne?
< wyrwał mi butelkę z łapek i podniósł wysoko do góry. Nie, nie było szans
bym do sięgnął. Nie pociągną dalej tematu Aoia ani mnie. To było trochę
podejrzane. Cały czas skakałem obok niego próbując dosięgnąć butelki. Kilka
razy otarłem się o jego krocze udem albo łapką ale zachował kamienną twarz. Podskakując
potknąłem się i chwyciłem go za krocze a on tylko zacisną zęby. Wyglądał jak
bym go zdenerwował.
- Matsumoto! - wziął ze zlewu
ścierkę i podał mi ją-
- idź wytrzeć tamtą plamę na
dywanie! I nie zachowuj się jak dziecko.
– krzykną. On na mnie krzyknął. Czułem się szczęśliwy bo pokazał uczucia ale w
środku bolało mnie. On uważa mnie za dziecko. Mogłem się tego spodziewać. Coś
dziwnego zakuło mnie w piersi i chciało mi się rozpłakać. Poszedłem grzecznie
do salonu i uklękłam na kolanach. Podniosłem butelkę i położyłem ścierkę na
dywan. Chodź sam nie wiem po co bo dywan wszystko wsiąkł. Siedziałem tam i
myślałem. Co Uru do mnie czuje i co ja czuję do Uru. Oparłem głowę na kanapie i
dopiero teraz poczułem jaki jestem zmęczony…
… obudziły mnie błyski na ścianie
i głośne grzmoty. Usiadłem na łóżku i podwinąłem kolana do piersi. Burza. Od
małego się jej bałem. Ale ta dzisiejsza była okropna. Pisnąłem przestraszony
gry grzmot był całkiem niedaleko. Zapaliłem lampkę ale ona nie zadziałała.
Pewnie wysiadło światło. Bałem się. nakryłem kołdrę na głowie i wtuliłem twarz
w poduszkę. Pachniała cytrusami. Pewnie na tej poduszce spał Uru. Właśnie gdzie
on teraz jest? Zaciągnąłem się zapachem poduszki ale to było za mało. Krzyknąłem
głośniej gdy hałas był tak silny że poczułem delikatne zachwianie się bloku. Od
razu się rozpłakałem. Uru gdzie jesteś? Boję się. mówiłem sobie w myślach.
Nagle na swoich plecach poczułem czyjąś dłoń.
- spokojnie Rukuś. Nic Ci nie
będzie. Obronie Cię- powiedział uspokajającym głosem Uru. Wyjrzałem nawet zza
kołdry by sprawdzić czy to on. Tak, był tam zaspany i roztrzepany. Taki uroczy.
Moje przemyślenia przerwał kolejny głośny piorun. Zadziałałem instynktownie,
wykokosałem się z kołdry i rzuciłem Uru w ramiona. Tak się rozpędziłem że
biedak aż opadł na łóżko a ja na nim. Zaszlochałem ze strachu i wtuliłem w jego
nagą klatę. Ja też byłem bez koszuli ale nie chciałem sobie tym głowy zawracać
jak to się stało że jestem w samych bokserkach tak jak zresztą i on. poczułem
że jego dłonie wędrują po skórze moich pleców i gładzą je delikatnie.
- nie masz się czego bać Rukuś-
jego głos był spokojny i melodyjny a ja zadrżałem z zimna i ze strachu
- nie lubię burzy – szepnąłem mu
do ucha niewinnie i przejechałem po jego uszku noskiem. Jego uścisk poluźnił się a on podniósł się ze mną i
położył pod kołdrę szczelnie mnie nią otulając. Wstał kierując się do wyjścia.
Nie mogłem na to pozwolić. Potrzebuję go.
- Uru zos…
- Matsumoto daj spokój. Nie chce
być pocieszką bo rzucił Cię Aoi. – powiedział jak by pustym głosem. W dodatku
przerwał mi! Wygrzebałem się z kołdry i podbiegłem do niego przytulając się do
jego nagich pleców.
- Uruś proszę nie mów tak- miałem
łzy w oczach. To co on mówił brzmiało strasznie. On nie jest pocieszką. Ja go
kocham.. chyba.. tylko że o tym nie
wiedziałem.. bo byłem zaślepiony Aoim..
ale jego już nie ma. On dla mnie nie istnieje. Istnieje dla mnie tylko
Uru
- ja.. nie.. nie chce byś tak
myślał bo tak nie jest. Teraz liczysz się dla mnie tylko ty. Nie zostawiaj mnie
– i taka była prawda. Wtuliłem się w
jego barczyste ale szczupłe plecy mocniej. poczułem że opiera czoło o drzwi.
- Takuś – westchnął.
- ja… nie zostawię Cię nigdy –
powiedział a po sekundzie odwrócił się i
wpił w moje usta. Tylko na to czekałem. Miał takie słodkie usta, jędrne i
piękne. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze a ja uchyliłem bardziej
usta. Poczułem jak jego język wślizguje się do mojej buźki. Przejeżdża swoim
językiem po moim podniebieniu i zaczepiał język. To było tak przyjemne ze aż westchnąłem
mu prosto w usta. Swoje drobne paluszku zaplotłem na jego karku a na swoich
plecach poczułem jego dłonie gładzącą moją skórę. Podniecało mnie to co robił
cały czas całowaliśmy się namiętnie, jego dłonie zjechały na moje pośladki i uścisnęły
je. Jęknąłem mu w usta. Wypukłość w moich spodniach otarła się o jego kroczę.
Byłem już strasznie podniecony a to był dopiero początek. Gitarzysta odwrócił mnie plecami do zimnych
drzwi a sam przytulił się do mnie. Podniósł mnie tak że nasze człoki otarły się
o siebie przez bokserki. On i ja westchnęliśmy sobie nawzajem w usta. Oplotłem nogami
jego biodra by było nam wygodniej i sam zaczołem poruszać biodrami. Byłem na
niego tak napalony. Aoi nawet tak na mnie nie działał.
-Kochanie nie chcę Cię skrzywdzić
wiec proszę przestań – Jękną mi do ucha. Czyż by był tak podniecony że już nie
ma siły się powstrzymać? Ale ja tego chce.
- Uru.. pragnę Cię.. zróbmy to –
szeptałem podniecony moją jedną dłonią zjechałem najpierw na jego klatę,
przejechałem opuszkami palców po jego sutku. Był taki twardy. Zjechałem niżej,
moja dłoń dotarła do linii bokserek. Popatrzałem mu w oczy. Jego oczy wyrażały
szczęście i miłość. Czyli jednak mnie kocha.. tak samo jak ja jego. poczułem że
jego usta muskają moją szyję i robią na niej malinki. Odchyliłem szyję do tyłu
by miał lepszy dostęp do mojej szyi a ja swoją dłoń włożyłem powoli pod
bokserki. Najpierw pod palcami dotknąłem jego członka. Był rozgrzany i w pełnym
wzwodzie. Jękną i oderwał się od mojej szyi, podczas gdy ja wziąłem jego
członka w dłoń i zaczołem ruszać w górę
i w dół. Poczułem jak odrywam się od drzwi a on niesie mnie w stronę łóżka. Położył
mnie na nim a sam zawisł nad moją twarzą. Wyciągną moją dłoń ze swoich bokserek
i wziął mnie za przegub jednej i drugiej łapki i umieścił je za moją głową, zaczął
znów całować mnie po szyi i zaczął schodzić mokrymi pocałunkami niżej, lizał
moje sutki, przygryzał je a ja wiłem się pod nim. To było takie przyjemne. Wygoiłem
swoje biodra do góry i otarłem się swoim kroczem o niego.
- Takii- jękną głośno i przygryzł
mojego sutka. Wzdychałem z rozkoszy. Chciałem więcej i więcej jego pieszczot i
czułości. Próbowałem wyrwać swoje łapki z jego uścisku ale nie pozwolił mi. A ja
chciałem go dotykać, poczuć jego skórę pod moimi palcami. Poczułem jak jego
pocałunki schodzą coraz niżej i niżej. Aż dochodzą do linii moich bokserek. Złapał
gumkę w zęby i ściągną je ze mnie ocierając się swoim nosem o mojego członka. Z
moich ust wydobył się przeciągłe jęknięcie. Odsuną się ode mnie na chwilę i
popatrzał na moją całą sylwetkę. Byłem zarumieniony i zawstydzony. Nie lubiłam
się pokazywać nago i nawet z Aoim kochałem się przy zgaszonym świetle, czułem
że mam rozgrzane policzki więc chcąc ukryć moje rumieńce zakryłem głowę kołdrą.
Leżąc tak poczułem jak Uru nachyla się znów na de mną poczułem to bo nasze
klatki piersiowe złączyły się. później poczułem że zagląda pod kołdrę z
uśmiechem i całuje każdy nowo odkryty fragment twarzy, całował mój podbródek,
policzki, nos, powieki i czoło a na samym końcu całował usta. Długo i
namiętnie. Nasze języki splatały się z sobą. Gdy zabrakło nam tchu odsunął się
ode mnie .
- Takanori jesteś taki piękny.-
przejechał dłonią po moim udzie a później po biodrze. – taki uroczy i słodki- kontynuował
szeptając mi do ucha i przygryzając je. Zarumieniłem się po czubki moich
kochanych włosów. Schodził pocałunkami coraz niżej i niżej po moim ciele. Czułem
jak jego język bawi się moimi sutkami jak przygryza je powodując że przez moje ciało przeszły dreszcze
rozkoszy. Nie dotykał mojego małego
Rukiego więc postanowiłem sam się zaspokoić ale gdy on tylko to zauważył odsuną
moją rękę. Nim się spostrzegłem poczułem język Gitarzysty na moim członku..
- Uruuuuuu- jęknąłem albo wręcz krzyknąłem.
To było takie przyjemne, wplotłem palce w jego włosy i
bawiłem się jego kosmykami samemu oddając się rozkoszy. Patrzałem się w sufit
bo nie miałem odwagi na niego spojrzeć. Złapał mnie za dłoń i chuchną zimnym
powietrzem na mojego członka „ AAAAACH” wydobyło się z moich ust.
-
Takuś popatrz na mnie- wyszeptał i pocałował mojego członka w główkę..
- nieeee – szepnąłem i pokręciłem
głową.
- kochanie proszę – dlaczego mu
tak bardzo zależało bym to widział? Uległem mu i spojrzałem na niego. A on
patrząc mi w oczy polizał mnie po członku a później oblizał swoje ponętne usta.
Ale z niego perwers. Ale i ja nie będę gorszy. Wsadziłem sobie palec w usta i
zaczołem go ssać, kąsać i lizać patrząc mu w oczy. Przygryzł sobie dolną wargę
a jego oczy wyrażały podniecenie. Polizał jeszcze raz mojego członka a później
wsadził pomiędzy swoje ponętne usta główkę członka” oooooch „ jęknąłem i wyrzuciłem
swoje biodra do góry w ekstazie. Po sekundzie Uru już poruszał głową w przód i
tył połykając wręcz mojeo małego Rukiego. Patrzeliśmy sobie w oczy
prowokacyjnie. Ścisnąłem rączką dłoń Uru a drugą miałem w ustach. Poczułem że jestem już blisko.
- ja.. zaraz.. – ostrzegłem go on
nie wyglądał na takiego co miał przerwać. Wręcz pieszczoty wzmocniły się. wygoiłem
swoje ciało jak kotek i krzyknąłem jego imię. doszedłem w jego pięknych ustach a on połkną
wszystko a później oblizał się. erotoman. Pocałował mnie w usta namiętnie. Czułem
gorzkawy smak mojej spermy i słodki smak jego usteczek. Popatrzał mi w oczy a
ja uprzedziłem jego odpowiedź.
- chce się z tobą kochać. – znów mnie
pocałował namiętnie ale delikatnie. Uwielbiałem smak jego usteczek. Pogładziłem
go po policzku palcami którą miałem w usteczkach. On złapał te paluszki i oblizał
je patrząca mi w oczy. Znów się podniecałem.
- chcesz by mniej bolało czy
patrzeć mi w oczy- głupie pytanie.
- oczywiście że chce patrzeć Ci w
oczy. Są takie niesamowite. A on wyciągną moje paluszki z swoich usteczek. I oblizał
swoje a następnie przystawił mi je do ust. Zabrałem się ochoczo do oblizywania
i ssania jego palców patrząc mu w oczy.
- jesteś taki słodziutki ukochany
– powiedział i całował moją szyję, gdy doszedł do krtani jęknąłem. To było moje
wrażliwe miejsce. On korzystając z okazji wyciągną palce z moich ust i rozsuną
moje nogi. Chciał mnie przygotować. Uroczy jest. Patrzałem mu ufnie w oczy. Kocham
go. byłem już tego pewny, poczułem jak wkłada jednego palca w moją dziurkę i
poruszał nią. Przez moje ciało przeszedł dreszcz rozkoszy i westchnąłem. To było
takie przyjemne. Sam nabiłem się na jego palca i jęknąłem miał bardzo długie
palce i prawie od razu znalazł moją prostatę. Czułem się jak w niebie. Gitarzysta
dodał drugi palec rozciągając bardziej. Trochę bolało ale byłem do tego
przygotowany. On zniżył się i wziął mojego członka w usta odsuwając moje ciało
od uczucia bólu. Po czasie dodał 3 palca. Znów zabolało ale nie dałem tego po
sobie poznać. Zagryzłem dolną wargę a Uru rozciągał mnie. Gdy ból ustąpił
zacząłem się sam nabijać na palce. Byłem już blisko ponownego orgazmy ale on
wyciągną ze mnie palce i przestał ssać członka, zamiast tego położył się na
mnie całując namiętnie. Oplotłem nogami jego biodra. Poczułem że jego twardy
członek napiera na moją dziurkę i wchodzi we mnie powoli. Ale ja byłem
niecierpliwy
- szybciej- stęknąłem i dostałem
to co chciałem. Wbił się we mnie a w moich oczach pojawiły się łzy. Bolało i to
bardzo miał znacznie większego niż Aoi. Uru zaczął scałowywać łzy z mojej
twarzy i nie ruszał się by nie sprawiać mi więcej bólu. Złapał mojego członka i
zaczął poruszać na nim swoją dłoń. Ból zelżał a ja sam zacząłem się nabijać na
jego małego Uru. On zaczął nabijać się na mnie. Jego ruchy były powolne ale do
samego końca.
-szybciej- jęknąłem i znów
dostałem to co chciałem. Uru nabijał się na mnie szybciej do końca za każdym
razem uderzając w moją prostatę. Patrzeliśmy sobie w oczy i całowaliśmy się
jęcząc sobie nawzajem w usta. Czuliśmy że za chwilę dojdziemy i tak się stało. Ja
wypchnąłem swoje biodra do przodu i nabiłem się na niego do końca a sam
doszedłem brudząc nasze brzuchy a on spuścił się we mnie. Opadł na mnie a ja
przytuliłem go do siebie uspokajając nasze oddechy i patrząc sobie w oczy.
Dotknął mojego policzka delikatnie. Wtuliłem w jego dłoń swoją twarz. Był taki
ciepły i opiekuńczy.
Teraz oprócz nas nie liczyło się
nic. Nie zwracałem uwagi na burzę czy brak światła, nie przeszkadzało mi to że
w pokoju jest zimno. Ważne było że po tylu latach znalazłem swoją miłość…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem przerażona. 6 stron w wordzie. one shot na życzenie cóż zaczęty wczoraj skończony dziś. jest w nim na pewno dużo błędów ale mojej bety nie było a końcówka mogła by być lepsza. ech wygląda na to że nie jestem dobra w pisaniu takich scen. Napiszcie jak wam się podobało.