~~ Kai~~ Czas w szpitalu miną mi bardzo szybko i przyjemnie.
To dzięki Aoiemu i Ryutaro. Odwiedzali mnie co dziennie i nie pozwalali mi się
nudzić i myśleć o tym co było złe. Dziś
mijają dwa tygodnie odkąd zostałem wypisany ze szpitala. Aoi załatwił sprawy
tak ,że nie trafiłem do domu ojca ale do
niego. Pozwolił nawet przyjść Ryutaro odwiedzać mnie i przynosić lekcje.
Przychodzi do mnie co dziennie po szkole i pomaga mi. Jestem mu za to bardzo
wdzięczny. Aoi też zasłużył sobie na moją wdzięczność. W pracy spędza prawie
cały dzień by opłacić rachunki wiec ja w zamian gotowałem mu kolacje. Cieszyłem
się jak on ją wsuwał z apetytem. Siedziałem z Ryutaro nad lekcjami i jak wszedł
Aoi z paczką już nie w głowie było obliczanie kiedy pociąg A i pociąg B
spotkają się i ile pasażerowie mieli czasu na przesiadkę. Jak nie zdążą niech
czekają na kolejny.
- Hej Ryutaro, siemka Kai – Przywitał
się z nami a my odpowiedzieliśmy mu
- Cześć! – chórem.
- Co tam u was dzieciaki?
- Próbuję Kaia czegoś nauczyć ale
tępy kołek nic nie łapie…
- Że co? Ja tępy kołek? Sam
jesteś kołek kołku!- Złapałem poduszkę i walnąłem go w tył głowy a on uderzył głową o stolik. Razem z Aoim
zaczęliśmy się śmiać a Ryutaro popatrzał
na nas z pod byka i ze złością. Naprawdę miał mord w oczach.
- Yutaka masz trzy sekundy i zaczynam
mordować z zimną krwią- Powiedział udawanym zimnym tonem. Wiedząc, że z nim nie
ma żartów szybko poderwałem się by schować się za Aoia. Udało mi się to i byłem
bezpieczny za szerokimi barkami mojego księcia na białym koniu. Co prawda konia
nie miał ale posiadał rower i on był biały więc liczy się.
- Yutaka wychodź i tak wiem, że
tam jesteś. – Zagroził mi i słyszałem jak trzepie poduszkę by dobrze i za pewne
mocno walnąć mnie w głowę.
-Abonent czasowo nie dostępny.
Proszę spróbować później – Udawałem głos z automatycznej sekretarki w fonie ale
on nie był głupi. Nie dał się na to nabrać i gdy tylko wychyliłem swoją piękną
główkę zza ramienia Aoia od razu dostałem w głowę. Na szczęście uderzył mnie
lekko ale i tak uderzyłem nosem o ramię Yuu.
- Brutalu to bolało.. – Ryutaro
zaśmiał i usiadł grzecznie na kanapie a ja poczułem jak Yuu obejmuje mnie
dłonią w pasie i przyciąga delikatnie do siebie .
-Bardzo boli?- Zapytał z troską a
ja kiwnąłem głową i zrobiłem minkę jak bym miał się rozpłakać. Tak naprawdę nie
bolało aż tak mocno ale lubiłem jak Aoi jest bliski. Przyzwyczaiłem się już do
niego i jego bliskości. Uśmiechnąłem się bo Aoi pocałował mnie w nos. A później
walnąłem go w ramię bo nie powinien robić takich rzeczy przy Ryutaro. Aoi
zaśmiał się bo pewnie nie uderzyłem go zbyt mocno a ja w tym czasie usiadłem na
kanapie obok Ryutaro a on objął mnie ramieniem. Widziałem jak kontem oka patrzy
się na Aoia i uśmiecha się zwycięsko a mi wydawało się, że Aoi prychną. O co im chodzi?
-Przepraszam nie chciałem tak
mocno. – Nie zdążyłem odpowiedzieć bo Ryutaro
zetkną moje usta z jego ustami i szczerze mówiąc zatkało mnie to. Siedziałem i
wpatrywałem się w otwarty zeszyt. Rozumiem Aoia on był dla mnie jak starszy brat
ale Ryutaro?
- Kai
wszystko ok.? – Zauważył moją zmianę Aoi.
- Zbladłeś.
Coś cię boli? - Kontynuował
- Nie ale przepraszam was, pójdę
do pokoju, ta nauka jest bardzo wyczerpująca.- Zostawiając zeszyty i ich
uciekłem szybko do pokoju zamykając się w nim od środka. Jakoś dziwnie
zareagowałem na to wszystko. Przecież ja wolę dziewczyny. Nie chłopaków ale
pocałunek Ryutaro podobał mi się. Miałem takie dziwne motylki w brzuchu i
zrobiło mi się bardzo ciepło. Nie ukrywam, że chciałem pogłębić i przedłużyć pocałunek.
Takiej kumulacji uczuć nie miałem przy żadnej dziewczynie. Jak laska mnie całuje w usta to jest ok ale
jak to robi kumpel to co to znaczy? Nie potrafiłem sobie odpowiedzieć na to
pytanie. Leżąc na łóżku sam nie wiem kiedy zasnąłem {…}
Obudziło mnie delikatne pukanie
do moich drzwi. Usiadłem na łóżku i rozejrzałem się po pokoju. Za oknem było
już ciemno. Przetarłem piekące oczka i ponownie usłyszałem pukanie. Mogli by mi
dać dziś spokój nooo. Poczłapałem do drzwi i otworzyłem je. Za nimi stał Aoi z
tacą jedzenia.
-Przyniosłem ci kolację. -Postawił
tace na stoliku obok łóżka a ja władowałem się z powrotem na łóżko. Zaspany
byłem strasznie. Poczułem dłoń na swoim czole.
-Nie masz gorączki. Źle się
czujesz? Brzucho cię boli? – Pytał mnie z troską w głosie
- Nie.. tylko spać mi się chce.
- No dobrze. To zjedz i idź spać
– Uśmiechną się do mnie a ja naturalnie odwzajemniłem uśmiech a po sekundzie
ziewnąłem.
- Zjedz i śpij aniołku – Aoi
szepnął i okrył mnie kocem, usiadłem i chwyciłem kanapkę z talerza, a na Aoia
popatrzałem z pod byka.
- Nie jestem aniołkiem- Powiedziałem
biorąc gryza kanapki
-Owszem moim jesteś – Zaśmiał się
i poczochrał mnie po włosach.
- Nooo weź. Jestem już dorosły… -
Poprawiłem dłonią i tak już roztrzepane włosy
- Oj i to jak bardzo – Uśmiechnąłem
się. Po zjedzeniu kanapki położyłem się. Jakoś na więcej nie miałem ochoty.
Ułożyłem się w ulubionej pozycji na boku i ziewnąłem.
~~Aoi~~
Okryłem go
kocem a po chwili gdy upewniłem się że Kai zasnął pocałowałem go w skroń. W tym
momencie naprawdę wyglądał jak anioł. Wyszedłem z jego pokoju zostawiając je
uchylone. Kai nie mógł spać gdy miał całkowitą ciemność w pokoju. Mi to było
nawet na rękę bo przechodząc z swojego pokoju do kibla widziałem jak śpi. Usiadłem
na kanapie i położyłem nogi na stoliku. Ech w końcu chwila na odpoczynek.
Popatrzałem na telewizor i przeskakiwałem po beznadziejnych reklamach. Na
żadnym kanale nie ma czegoś fajnego. Nie wspomnę już pornosach. Ech ciężki los
geja w małym mieście. Wyłączyłem TV i popatrzałem na stolik w celu jakiegoś
zajęcia, mój wzrok padł na prezent dla Kaia. Miałem mu go dać dziś ale był ten
Ryutaro i nie dałem. Chłopak coraz bardziej mnie denerwuje. I ten pocałunek
który dał Kaiowi. Wkurwił mnie wtedy okropnie. Miałem ochotę wstać i przyjebać
my w pysk. Na szczęście powstrzymałem się. Tanabe zachował się jakoś dziwnie.
Sam nie wiem. W każdym razie postanowiłem się wstrzymać z prezentem dla niego. Dam
mu go jutro.
Rano wstałem, zrobiłem śniadanie
Mieliśmy taki zwyczaj że rano jak wstawałem i jadłem śniadanie Kai wstawał i
jadł je ze mną a później miał wolne, ajczęściej po prostu kładł się dalej spać a
ja szedłem do pracy. Nawet nie wiecie jak bardzo się poznaje ludzi przez taki
niewielki kawałek czasu bo zaledwie 2 tygodnie. Kai uwielbiał lody czekoladowe
i siedzenie na balkonie w słomkowym kapeluszu. Skubany namówił mnie nawet by
kupić kwiatki i zioła więc teraz ma zajęcie bo hoduje je na balkonie. Mój mały
słodki ogrodnik. Uśmiechnąłem się sam do siebie
a w tym czasie w moich spodniach zaczął dzwonić telefon. Bez patrzenia
na wyświetlacz odebrałem.
- hej stary. Przypominam że jutro
przyjeżdżam do ciebie w odwiedziny. Dzwonie byś nie zapomniał. – Taaaak jak
mógł bym zapomnieć że przyjedzie. Oparłem się o blat w kuchni i wyjrzałem przez
brudne okno. Usłyszałem jak drzwi do pokoju Kaia otwierają się i jak stąpa
bosymi stopami po panelach, Stałem do niego plecami więc słyszałem jak usiadł
na stołku.
- Dzień dobry – Przywitał się ze
mną a ja z uśmiechem odwróciłem się do niego.
- Jej aniołku.- Puściłem oczko a
on oparł policzek na dłoni i miał zamknięte oczka. Zaśmiałem się . Nie wkurzył
się nawet jak nazwałem go aniołkiem a zawsze go to wkurzało musiał być
porządnie zmęczony.
- Żle spałeś? – Zapytałem go i
pogłaskałem go po włosach.
- Yhy – Mrukną i popatrzał na
mnie zaspanymi oczkami.
- Yuu mogę o coś zapytać?
- No pewnie. Pytaj o co chcesz. –Spuścił
głowę i patrzył się na czysty blat.
- nooo boooo wiesz, widziałeś wczoraj
pocałował mnie Ryutaro to było takie.
Wiesz trochę dziwne. Czy takie coś jest normalne? – Kai popatrzał na mnie.
Czekał na szczerą odpowiedź a ja zamierzałem mu jej udzielić.
- Jeśli ci się podobało to znaczy
że było normalne. – Odpowiedziałem siadając na stołku naprzeciwko niego.
- No.. nie za bardzo. Wiesz jak
ty mnie całujesz w nos albo czochrasz mnie po włosach to jest miłe. Ale on jest
tylko kolegą i nie chce go stracić jako kolegi. –Ucieszyła mnie jego odpowiedź a najbardziej
to jak sprawiają mu moje pieszczoty. Podałem mu talerz z kanapkami z kakaem.
- Jest miły, fajny i sympatyczny ale
nie powinien mnie całować. – Powiedział sięgając po kanapkę z nutellą.
- Więc powiedz mu to. A jeśli
zrobi tak jeszcze raz to ja z nim pogadam- powiedziałem siorbiąc moją kawę.
- Nie. Sam mu to powiem. Prosto w
oczy. – Popił kanapkę kakaem.
- No dobrze. Będę trzymał za
ciebie kciuku. Aaaa posłuchaj Tanabe. Już czujesz się dobrze wiec najwyższa
pora byś wrócił do szkoły nie sądzisz? – Popatrzałem na niego poważnie a on jak
by ze strachem w oczach.
- Nie.. to jeszcze nie pora,
uwierz mi jeszcze nie doszedłem do siebie. – powiedział odkładając talerz z
kanapkami.
- Ale za 2 tygodnie masz
egzaminy. Musisz się uczyć.
- Nic nie muszę! Nie chce tam
chodzić jasne? Mam gdzieś tą szkołę i tak ona mi nic nie przyniesie! Najlepiej
będzie jak rzucę ją i pójdę od razu do pracy! – O mało co nie spadłem ze
stołka. Nie spodziewałem się że mój aniołek tak wybuchnie.
-Tanabe ale nauka jest dla ciebie
ważna. – Próbowałem go jakoś do tego namówić.
- Gadasz jak moja matka!! Sam nie
masz skończonej szkoły wiec nie pouczaj mnie!! – Wstał gwałtownie i poszedł do
pokoju. Słyszałem jak trzasną drzwiami i zamkną je na klucz od środka. Chciałem
zawołać za nim czy jakoś zareagować ale mam spóźniony zapłon i tylko siedziałem
wpatrzony w krzesło przed sobą. Po chwili szybko zebrałem się do pracy i
wyszedłem myśląc o zachowaniu Kaia i o tym jak dać mu prezent. W tej chwili był
dobrze ukryty.
~~ Kai~~
Leżałem na łóżku i gapiłem się w
sufit. Naszła mnie wielka ochota by powalić w bębny i wyładować się. Co mu
strzeliło do głowy z tą szkołą? Dobrze jest tak jak jest teraz czyli uczy mnie
Ryutaro a na zaliczenia mogę chodzić do szkoły. Nie chce tam wracać z powodu
tych gnębiących mnie chłopaków. Nienawidzę ich, ani szkoły. Nienawidzę Ryutaro
i w tym momencie Aoia. Rozkazywał mi a sam nie skończył szkoły.
Przykryłem się cały kocem i tym sposobem zasnąłem.
Obudziło mnie przekręcanie zamka
w drzwiach co oznaczało, że Aoi już wrócił. Leżałem pod kocem i myślałem. Może
nie powinienem się tak na niego drzeć o tamto. Chyba chce dla mnie dobrze. No
ale ja nie chce iść do tamtej szkoły. Może Aoś zgodzi się bym poszedł do innej?
To było by super bo może zgodził by się na szkołę muzyczną. Jeśli tak to był by
najwspanialszą osobą na świecie.. Jest
kochany ale kochany jak starszy brat. Uśmiechnąłem się do swoich myśli i wstałem
szybko z łóżeczka by powitać Aoia.
~~ Aoi~~
Wróciłem właśnie zmęczony z pracy. ten dzień na prawdę dał
mi w kość. Dziś robiliśmy remanent. Trzeba było wszystko posprawdzać,
przeliczyć i przenosić. Żadnej przerwy. 10 godzin bez siku i jedzenia. Ale jakoś
nie zwracałem na to uwagi. Bo całą swoją uwagę skupiałem na tym co zrobić by
aniołek nie był na mnie zły. Cóż nie czuję się winny bo chce by skończył szkołę
i nie harował za marne grosze jak ja. Usiadłem
na kanapie i wyciągnąłem się w końcu chwila odpoczynku. Zamknąłem oczy dając i
im troszkę odpoczynki. Nie na długo pocieszyłem się odpoczynkiem bo poczułem że
obok mnie na kanapie ktoś siada. Domyśliłem się że to aniołek. Pomyślałem, że
nie szkodzi się zabawić i poudawać że śpie. Poczułem na sobie wzrok Kaia a
później usłyszałem jego jęknięcie. Już myślałem, że on odejdzie ale nie. Ręke
miałem położoną na oparciu kanapy a on przytulił się do mnie. Jego głowa
wylądowała na moim ramieniu prawa ręka spoczęła obok jego głowy a lewą miał
przy swoim brzuchu. Nogi położył na moich udach. Zdziwiła mnie ta jego pewność
siebie szczególnie po tym co stało się dziś rano. Poczułem że Kai odsłonił moje
ucho z czarnych pasm włosów i zaczął się
bawić moim malutkim kolczykiem.
- Aoi przepraszam. Rano nie
potrzebnie się zdenerwowałem. Nie lubię chodzić do szkoły i szczerze myślałem,
że już tam nie wrócę. Mogę się uczyć tak jak do tej pory i chodzić na egzaminy.
No chyba że zgodzisz się mnie przepisać do innej szkoły Na przykład muzycznej. Było
by fajnie bo mógł bym grać na perkusji za którą tęsknie.- Kai szeptał mi do
ucha i chuchną mi kilka razy w nie a ja z ledwością powstrzymałem podniecające
dreszcze>
- Jesteś dla mnie jak brat i
kocham cię – Kontynuował a moje serce od razu przyśpieszyło. Mój aniołek mnie
kocha! W końcu ktoś kto będzie odwzajemniał moją miłość!
- Jak brata cię kocham. Dziękuję –
Poczułem jak całuje mnie w policzek a moje serce zwolniło rytm. Kocha mnie jak
brata? Tylko? Ale to dopiero początek Mimo ukłucia w sercu nie poddam się i
aniołek będzie mój a nie tego pajaca Ryutaro.
Wziąłem jeden gwałtowny ruch i Kai siedział już pośladkami na moich udach a ja
przytulałem go. Kai pisną zaskoczony i objął mnie za szyję. Uśmiechnąłem się do
niego
-Ja ciebie też kocham jak brata
Aniołku.- Pocałowałem go w policzek i zaśmiałem się jak z udawanym obrzydzeniem
starł ślad po pocałunku.
- Nie jestem aniołek Aoi. – Lekko
się zdenerwował a ja to w nim właśnie uwielbiałem. Wyglądał wtedy uroczo.
-No nie jesteś. Słuchaj Kai
chciałem z tobą poważnie porozmawiać- Zsadziłem go z moich kolan i posadziłem
na kanapie, Ukucnąłem przed nim a dłonie położyłem na jego kolanach. On
popatrzał ma mnie.
- Jeśli chodzi o szkołę to ja naprawdę
wolę nową niż chodzić do starej. – Pokręciłem głową bo nie o to mi chodziło.
- Porozmawiamy o tym później a
teraz ech. Wiesz mój kumpel chce jutro do nas przyjechać…
- To super. W końcu poznam kogoś
z twoich znajomych – Podskoczył na kanapie .
- Tak za pewne. Ale wiesz… Oni
ubzdurali sobie że ja mieszkam z dziewczyną więc pomyślałem sobie że – W tym
momencie podszedłem do szafy i z pod niej wyciągnąłem pudło które miało być
prezentem dla Kaia. Popatrzałem na niego a on już wyciągał ręce po wesoło
opakowaną paczkę.
- Proszę to dla Ciebie – Podałem mu
prezent a on od razu rozpakował go i popatrzał na mnie zdziwiony
- Ale to jest…
Koniec na dziś. Uffff Wiecie doszłam do wniosku że w
dialogach nie jestem najlepsza a teraz korzystając ze słonka ide na rower.
Buziaczki dal was kochani. PS. Notkę znów dedykuję Kasi:*